To tu- to tam- łopatkę mam !
22:50, 11 cze 2021
Uwielbiam czerwiec w ogrodzie. Za zapachy, za pierwsze bylinowe kwiaty, za śpiew ptaków i brzęczenie pszczół. Trudno się zmotywować do jakiejkolwiek pracy, bo trudno zrezygnować z omiatania ogrodu z poziomu tarasu lub błądzenia po ścieżkach bez jakiegokolwiek celu i zatrzymywania się co chwilę, żeby zidentyfikować źródło zapachu.
Zachodnie podmuchy wiatru przynoszą na taras zapach rugosy.

Najprzyjemniej się idzie wzdłuż najdłuższej rabaty, tzw. długiej prostej.Pachnie już bez Black Lace Eva, wciąż jeszcze kwitnące lilaki węgierskie, są tawuły Nippońskie oraz krzewuszki Variegata i Purpurea nana. Prawie 50 m przyjemności.
Po drodze mijam taras i idę dalej. Słońce i cień przeplatają się ze sobą, ale światłocieni wciąż brakuje. Granica między nimi jest wyraźna, ostra.
Zachodnie podmuchy wiatru przynoszą na taras zapach rugosy.
Najprzyjemniej się idzie wzdłuż najdłuższej rabaty, tzw. długiej prostej.Pachnie już bez Black Lace Eva, wciąż jeszcze kwitnące lilaki węgierskie, są tawuły Nippońskie oraz krzewuszki Variegata i Purpurea nana. Prawie 50 m przyjemności.
Po drodze mijam taras i idę dalej. Słońce i cień przeplatają się ze sobą, ale światłocieni wciąż brakuje. Granica między nimi jest wyraźna, ostra.