Mam na imię Joanna i jestem ogrodową zakupohliczką. Od 4 dni nie kupiłam nic związanego z ogrodem
Ale że moje listy grzechów spowodują takie poruszenie zakupowe, to się nie spodziewałam
Aprilku, może Ci troche gliny paczkomatem przesłać?
Sposoby na przechowywanie koperku super. Ten z solą i w kostkach ciekawe! Ale jeszcze mi powiedzcie, czy jakimś cudem zapach koperku w zamrażarce nie przenosi się na wszystko dookoła? Bo po jakimś czasie to ja mam w szufladach kotletu koperkowe, lody koperkowe, ciasto koperkowe, chleb koperkowy...
Tess u mnie Novalis aż taka duża nie była, ale faktycznie jak na razie z tych różyczek rabatowych, które mam rośnie najwyżej.
Miałam spróbować terminu wcześniejszego wysiewu bakłażana i papryk, ale okazało się, że chyba na tydzień gdzieś wybędziemy i nie będę robić kłopotu opiekującym się naszym bajzlem.
Też liczę na to, że u mnie pokaże, na co ją stać, bo glebę mam idealną dla róż.
Ale uznałam, że podzielę się z Tobą tą opinią.
Też już nie przeżywam strat ogrodowych. Gdyby było inaczej, to bukszpany by mnie zabiły
No widać po zdjęciu, że strasznie dużo śniegu u Ciebie było. W dodatku pewnie mokry padał, bo przecież nie było mroźno ani przed opadami, ani w trakcie opadów (lekki mrozek).
A szacuje się, że jeden metr sześcienny mokrego śniegu to nawet 800 kg! Dla porównania taka sama ilość śniegu suchego waży "zaledwie" ok. 200 kg.
Jak strząsałam u siebie z roślin, to bardzo ciężki był, trudno go było zrzucić. Jedno miejsce ominęłam, to do dzisiaj cisy rozcapierzone, muszę gałęzie podwiązać.
Może powojniki by te pouszkadzane miejsca przykryły? U mnie na wsi powojnik wlazł sam na sosnę, nie usuwam, bo urokliwie wygląda.
Też tak myślałam
Ale może to dlatego, że staż ogrodniczy mam owszem długi, ale z różami dopiero raczkuję
A może dlatego, że jako AZO (Anonimowy Zakupoholik Ogrodniczy), albo wcale nie kupuję, albo na umór
A teraz najlepsze - w wykazie są tylko odmiany, nie podałam ilości
Napisałam u Ciebie ale i tu napiszę - Aprilek nie poleca Minervy. Też mnie zauroczyła kolorem
No z gumy to on nie jest Ale po wyrzuceniu żywopłocików bukszpanowych z obu ogrodów i wycięciu dwóch dużych tuj z Gąszcza zrobiło się przestronniej i jaśniej. Co nie oznacza, że nie mam teraz bólu głowy, czy ja je wszystkie zmieszczę
A logika, jaką się kierowałam była taka:
przez 12 lat (od czasu gdy od nowa zaczęłam urządzać ogród) wszystkie rośliny się bardzo rozrosły. Mam spory problem z nadwyżkami, a jak wiecie, nie lubię niczego wyrzucać. Ale nie lubię też wysyłek
No a róża się owszem rozrasta, ale zawsze to będzie 1 roślina. Czyli problemu z nadwyżkami nie będzie
(no chyba, że będę je rozmnażać, co już niestety czynię - ścięte pędy wsadzam wprost do gruntu, już nawet kilka się ukorzeniło)
Tylko kto około 30-tki myśli o starości? W tym wieku myśli się o mieszkaniu dla swojej rodziny, o dzieciach (często dopiero o ich urodzeniu).. Potem przez 30 lat spłaca się kredyt na mieszkanie.
Natomiast zgadzam się z tym, że my, osoby same już w dojrzałym wieku, jesteśmy pierwszym pokoleniem, które musi się zmierzyć z nową rzeczywistością. I problemem opieki nad swoimi starymi, schorowanymi rodzicami. Dawniej rodziny były wielopokoleniowe - w jednym domu mieszkali dziadkowie, rodzice i dzieci. Często w najbliższej okolicy mieszkali inni członkowie rodziny (córki czy synowie dziadków wychodziły za mąż/żenili się z osobami mieszkającymi w tej samej lub pobliskiej odległości). Teraz bardzo "niemodne" jest mieszkanie z rodzicami. Powiedziałabym nawet, że osoby mieszkające z rodzicami uważane są za nieudaczników albo biedaków. Przerabiałam to z moją najmłodszą siostrą, która była "późnym dzieckiem" i choć my, starsze córki już dawno opuściłyśmy rodzinny dom, więc mogła zostać z rodzicami (tym bardziej, że dostała darowizną ten dom). Dom był w doskonałym stanie, mogła go ew. rozbudować. Nie - wolała się zakredytować, ale musiała mieć nowy dom, bo wszystkie jej koleżanki "się pobudowały", to ona musi pokazać, że ją też stać.
Póki tacy starzy rodzice są sprawni, wszystko jakoś idzie. Ale jak nadchodzi choroba, niedołęstwo, nie ma stałej opieki. Z doskoku to można zakupy zrobić, co jakiś czas dom ogarnąć.
Mój ojciec miał Alzhaimera. Mama długo nie chciała się zgodzić na dom opieki (bo co ludzie powiedzą). Męczyła się strasznie, była wykończona psychicznie i fizycznie. Pomagaliśmy trochę, ale przecież ta pomoc mogła byc tylko z doskoku, bo wszyscy pracowaliśmy. Zgodziła się dopiero, gdy ojciec stał się zagrożeniem dla jej życia (szczegóły pominę, kto zna tę chorobę, zrozumie).
Przyznaję, samej mi było trudno ze świadomością, że "oddaliśmy" ojca do domu opieki. Dość długo. Dlatego zapowiedziałam swoim dzieciom, że jeśli będę niesprawna i niesamodzielna, to niech się nie męczą, tylko znajdą mi dom opieki.
Odrębną kwestią są koszty pobytu. Bardzo wysokie, to fakt. Ale myślę, że to dlatego, że nadal jest ich za mało. Długo nie było "rynku" dla takich przedsięwzięć w naszym kraju, ale teraz ludzi starych jest coraz więcej, więc i zapotrzebowanie na domy opieki jest coraz większe. A jak będzie ich więcej, ceny nie będą tak szybować. Tak myślę.
Wiesz może być różnica w glebie, Aprilek ma las a więc kwaśne na piaskach, ja mam dość dobrą ziemię na Żuławach, więc i tak spróbuje, jakby się nie udało to trudno, ja nie z tych co rozpaczają po utracie rośliny, za dużo doświadczeń związanych ze zdrowiem i życiem ludzkim, wtedy przewartościowuję się wszystko
Uprzejmie donoszę, ze hiacynty (te 3 na oknie) mają już kwiatek, czekam aż buchną różowością
Dla tych co nie wiedzą o czym Tess prawi, to przejrzałam i oniemiałam, (takie piękne róże ) Jej zakupy różane na samym dole stronki: https://www.ogrodowisko.pl/watek/1890-w-gaszczu-u-tess?page=861
i tam zachwyciła mnie odmiana o cudnym kolorze fioletu o nazwie właśnie Minerva (Visancar) ostrzę sobie na nią zęby, myślałam o donicach z obu stron szkalrenki (jak dojdzie do jej powstania ) Donice też mam upatrzone.
Przedwczoraj byłam w Sztutowie na plaży, mój pies na taką ilość piachu szaleje, robi fikołki, biega jak szalony, aż przyjemnie na taką spontaniczną radość popatrzeć
Morze było już normalne po nawałnicy, ale jak zobaczyłam dokąd sięgały fale... aż pod las na wydmie, czyli o wys 5-6m co najmniej.
Znalazłam świnkę morską (a co innego można znaleźć nad morzem? )
która zamieszkała u mnie na kamieniu na razie nie chrumka
Tess, poczytałam o nabytkach różanych
Trochę się zmartwiłam. Myślałam, że ze stażem ogrodniczym amok zakupowy kiedyś mija, ale widzę, że to nieprawda
Nakupiłaś tego towaru
Super te porównania - takie napawające optymizmem.
Powinny być obowiązkowe do obejrzenia dla nowych i początkujących (zdołowanych po oglądaniu wielu pięknych ogrodów na O. )