Może Twoja amsonia jest z tych niższych.
W tym sezonie nie było mojego ulubionego spotkania kwitnącej wisienki i kuklików.
zdjęcie archiwalne, bo i tych bordowolistnych śliw już nie ma
Serduszka okazałe wciąż cieszą oczy. Co roku zadziwia mnie wielka troska o detale Matki Natury. Cóż za misterny kształt kwiecia.
Amsonia pokazała kolorek. Zamontowałam dzisiaj metalowe obręcze na niej, na piwoniach, krwiściągach i różach The Fairy.
Zarasta mi miejsce po uschniętych i wykarczowanych dwóch śliwach wiśniowych. Szczerba jeszcze długo będzie widoczna, ale przynajmniej na dole szybko gęstnieje.
Mrokasia rozwiązała u siebie zagadkę, co jej kwitnie za płotem. Aronia to świetny krzew. Pięknie kwitnie, jest miododajna, ślicznie przebarwia się jesienią, a jej owoce obniżają ciśnienie. Same zalety.
Kuklików czas.
Te niskie odmianowe kwitną mi jakoś bez szału, trochę lepiej spisują się te wysokie, ale na nie trzeba jeszcze poczekać. Bezproblemowo spisują się natomiast zwyklaki. Zdobią rabaty prawie do końca czerwca, kiedy je ścinam, aby ograniczyć masowy samosiew.
Też mam tyły jak pewnie każdy ogrodnik. Maksymalnie mogę spędzić w ogrodzie jakieś trzy godziny, ale takich dni jest niewiele. Na bieżąco staram się być z warzywnikiem. Dzisiaj te trzy godziny zeszły mi na uporządkowanie zagonka dla pomidorów, zerwanie z dzikich miejsc pokrzyw, przygotowanie skórek z bananów i sadzenie pomidorów. Nigdy tak wcześnie nie sadziłam pomidorów do gruntu, ale sadzonki wyrosły już spore to raz, pogoda aktualnie sprzyja sadzeniu. Liczę na to, że sadzonki wzmocnią się w docelowym miejscu na tyle, że poradzą sobie z ewentualnych ochłodzeniem.
Dobrze, że ogród ozdobny radzi sobie pozostawiony samopas.
Obiela The Bridge daje czadu. Za radą Gosiek nieco ją spionizowałam. Dzięki temu zabiegowi jest lepiej wyeksponowana. Idealna roślina na wszelkiego rodzaju murki i niewielkie skarpy
Kwitnie kalina japońska Mariesii, Lada moment dołączy do niej Wanatabe.
Proza życia mnie ostatnio dopadła i niewiele mam czasu na ogród. Udało mi się opielić warzywnik i zapalikować groszek. Reszta ogrodu leży odłogiem i pojawiło się natychmiast sporo chwastów. W niektórych miejscach glina skamieniała, choć na brak opadów raczej narzekać nie mogę. Dobrze, że busz się robi i te chwasty nie rzucają się za bardzo w oczy. Pościnałam trochę szafirków, narcyzów i tulipanów. Trochę ich jeszcze zostało.
Mnie nie zadziwia. Wystarczy wałek na drążku i można uniknąć malowania sufitów z drabiny. Ściany też wałeczkiem już bez drążka. W sumie samo malowanie to raptem ze 3 godziny. Więcej czasu zeszło na wynoszeniu gratów, ich segregacji i ponownemu układaniu.
Mój park maszynowy może bez przeszkód opuszczać garaż. Nie trzeba nawet wyjeżdżać samochodem. Wszystkie narzędzia wiszą i jest do nich łatwy dostęp. Funkcjonalnie się zrobiło. Wszystko można łatwo znaleźć.
Pomieszczenie gospodarcze na zapleczu garażu. Tu mam drabiny, półki na słoiki i przetwory, podstawki do wysiewów, wieszaki na narzędzia i regał z nawozami, sekatorami, środkami ochrony roślin. Nasiona trzymam w domu, bo kiedyś dorwały mi się do nich garażowe myszy.
W większym pomieszczeniu wzdłuż ścian stoją kosiarki i wertykulator, wiszą miotły i łopaty do odśnieżania. Po drugiej stronie stoi rębak, myjka ciśnieniowa, przenośna wędzarnia, na hakach wiszą nożyce do żywopłotu i odkurzacz ogrodowy. Na cenntralnej ścianie jest tablica narzędziowa, a pod nią półki na pędzle, wałki, farby i różnego rodzaju duperele potrzebne do drobnych napraw.
Nawet domowy remont nie ucieszył mnie tak bardzo jak ten. Wcześniej zbyt wiele czasu trzeba było poświęcić na znalezienie poszukiwanej rzeczy.