Ogrodnik Mimo Woli cd
21:50, 24 lis 2013
Kobieto.. ja nie wyrabiam u siebie.. !!!!!!!!!!!!!! Wiec wcale się nie dziwię... że przeczytać to co tu bredzę, to wyczyn godny księgi jakiego Guinnessa ....... poza tym życia towarzyskiego nie da się cofnąć w tył i przeżyć to jeszcze raz... ale miło mi, że grono znajomych się powiększa.. czym więcej nas, tym ciekawiej. I tematów więcej.. już widzę kilka do odpowiedzi.. aż paluszki swędzą by podjąć rękawice ..

Podrap swego miśka za uszkiem, mój już taki staruszek, że musimy mu pomagać wstać, bo sam ma problemy


Z moim optymizmem to jest tak różnie.. ale dość szybko się podnoszę, szczególnie jak sie wejdzie na forum, które emanuje optymizmem.. grupy wsparcia i takie tam... może i są pesymistyczne wątki, ale ja błąkam się po tych optymistycznych .. prawo wyboru

Jak robiłam pierwsze nasadzenia to też myślałam, że jak się coś dobrze posadzi, to potem tylko pielęgnacja. Piszesz, że nic ci nie padło, a ja nawet nie chcę wspominać ile mi padło.. bo będzie to litania , taka długa ......... amen. Było i nie ma. Ale nie raz płakałam patrząc na wszystkie plagi egipskie, które dopadały ogród. Też chciałam ogród ekologiczny, moja mama ma tyle lat działkę i nigdy niczego nie stosowała oprócz obornika i kompostu...... myślałam, że tak sie da..
Nie wiem dlaczego.. ale doszłam do wniosku, że:
- nowo zakładany ogród to w 99,9% rośliny kupione w różnych szkółkach, szkółki utrzymują rośliny za pomocą oprysków, bo nie mogą sobie pozwolić na straty, wiec materiał też nieprzystosowany do życia bez pomocy chemicznej, różne szkółki oznacza różne choroby które sie przywleka (w mojej szkółce bylinowej nie stosują chemii i byliny z niej mi ładnie sie trzymają.. po tym wyciągnęłam wniosek)
-mam glinę, a jak wiadomo w glinie bardzo łatwo o wszystkie choroby grzybowe, szczególnie te pochodzące od systemu korzeniowego.... na rabaty wrzuciłam ileś samochodów piasku.. .. zresztą przerobię z piaskiem na głębokość łopaty czy dołka, który wykopię, a po sąsiedzku dalej glina.. i co deszcz to woda stoi. Każdy okres deszczowy oznacza jakieś straty.. jak wypadały pojedyncze egzemplarze to było małe piwo... bo kufel duży, ale jak mi zaczęły padać w ogrodzie wszystkie krzaki i drzewa, to poleciałam po pomoc do fachowców. Chemia większosć uratowała...
Najbardziej płakałam jak mi żywopłot z jodeł zaczął usychać.. ponad 100 dużych drzew.. nie wszystkie wyglądają teraz łądnie, kilka padło, ale uratowaliśmy...
- jedną z plag są u mnie wszechobecne przędziorki.. mam je na wszystkim.. na spotkaniu w zeszłym roku fachowiec obejrzał mojego tulipanowca i też stwierdził, że go zjadają przędziorki, albo inne szpecielowate, w tym roku zrobiliśmy 3 razy oprysk na te badziewie i mi wszytko odżyło, tulipanowiec do końca sezonu miał liście, a tak w sierpniu już był łysy.. wiąz dostał wreszcie przyrosty...
- wiec jak nie mszyce, to krety, nornice, to karczownik..
- na mojej działce było kiedyś pole uprawne, które stało odłogiem 8 lat.. tu nie było bioróżnorodności, jakiejś równowagi ekologicznej.. jak było uprawiane, to było pryskane.. a potem rosło tylko to co sobie dawało radę bez chemii. Trudno w to uwierzyć, ale brzozy też padały... karagana jako super odporne drzewo, tez padło .. morwa, 40 metrów żywopłotu z ligustru wysokiego po cięciu na metr.. ....
- chemia to był akt rozpaczy... ogólnie staramy się nie używać i nie histeryzujemy z powodu każdej plamki... chemia to też niebezpieczeństwo dla bzyczków, oczka.. to koszt.. chemia jest droga.. Nie robimy oprysków profilaktycznie, a tylko wtedy jak są oznaki, że coś sie dzieje poważnego. W końcu rośliny sie zahartują.. w tym roku, oprysk był tylko na przędziorki, szpeciele i może raz na grzyba po deszczowym czerwcu... Nawet nie podlałam narcyzów.. i już nie mam żadnego.. narcyzówka zjadła wszytko.. z tysiąca narcyzów będzie tylko kilka posadzonych w tym roku... I teraz rozważam dwa wyjścia, albo podlewam chemią, albo z nich rezygnuję zupełnie.. Po raz trzeci nie mam ochoty tracić wszystkich nasadzeń.
- nawozów w zasadzie nie stosuję, bo glina jest żyzna... to jej zaleta.. przy reszcie wad..
- a argument, że Ty nie stosujesz chemii i wszytko rośnie zdrowo, nic tylko sie cieszyć.. ale to może być jak z człowiekiem, jedno chorowite, a drugie zdrowe. Jedno dziecko nie choruje, a inne choruje.. Rośliny to też żywe organizmy i mogą być różne.. jak ludzie.. Przeziębienie można wyleczyć mlekiem i czosnkiem, ale zapalania płuc tą metodą się nie uleczy.. można stawiać bańki, na 3 zdrowaśki do pieca.. ale jednak bezpieczniej zastosować w tym wypadku antybiotyk.
Ogród ma cieszyć, a nie być źródłem utrapienia.. każdy w danej sytuacji reaguje inaczej.. ja sie staram ekologicznie, le jak sie nie da to trudno.. ortodoksą nie jestem


Dziękuję Tamaryszku, za Twoje zdanie.. ależ sie naprodukowałam..


