Kostka ułożona na warstwie piasku jest stabilniejsza i lepiej osadzona niż w ziemi. W dodatku przy mojej glebie (glina) bardzo łatwo sie zapada w głąb.. aby tego uniknąć daję warstwę piasku.
Wygląda to tak, że wybieram ziemie nieco szerzej niż kostka i na głębokość taką, by pod kostką było 5-10cm piasku, a nie ziemi. Układam kostki za pomocą młotka gumowego, któy nie niszczy kostki, a powoduje zagęszczanie piasku pod kostką. Kostki układam tak by wystawały ok 1-2 cm ponad powierzchnie ziemi.. po ok 2 latach i tak wyrównają sie z ziemią.. Pod wpływem wibracji z kosiarki i chodzenia po kostce jak jest mokro.. one wpadają u mnie jak w plastelinę ..
Na każdym gruncie dobrze jest ułożyć kostki na piasku.. dzięki temu nawet jak jadę kosiarką kostki sie trzymaj miejsca gdzie je położyłam.. A kostki układam po to by było łatwe koszenie trawnika, bez demolowania rabat
Nie wiem czy to jasno wytłumaczyłam..
Wystawienie kostki lekko do góry nie przeszkadza w koszeniu, a trzyma korę na rabacie
Jak mam piasek, to dużo łatwiej się przycina trawę która wrasta w kostkę .. i wyrywa..
Pod kostkami jest ok 5-10 cm pasku zagęszczonego.
Kobieto.. ja nie wyrabiam u siebie.. !!!!!!!!!!!!!! Wiec wcale się nie dziwię... że przeczytać to co tu bredzę, to wyczyn godny księgi jakiego Guinnessa ....... poza tym życia towarzyskiego nie da się cofnąć w tył i przeżyć to jeszcze raz... ale miło mi, że grono znajomych się powiększa.. czym więcej nas, tym ciekawiej. I tematów więcej.. już widzę kilka do odpowiedzi.. aż paluszki swędzą by podjąć rękawice ..
Podrap swego miśka za uszkiem, mój już taki staruszek, że musimy mu pomagać wstać, bo sam ma problemy Pogoda nie sprzyja chorym stawom
Z moim optymizmem to jest tak różnie.. ale dość szybko się podnoszę, szczególnie jak sie wejdzie na forum, które emanuje optymizmem.. grupy wsparcia i takie tam... może i są pesymistyczne wątki, ale ja błąkam się po tych optymistycznych .. prawo wyboru Poza tym nie należę do ludzi poważnych.. w głowie pełno pomysłów godnych młodzieży... gdzieś mi sie mój rozwój chyba zatrzymał... i dobrze.. szkoda, że zmarszczki nie chciały sie zatrzymać..
Jak robiłam pierwsze nasadzenia to też myślałam, że jak się coś dobrze posadzi, to potem tylko pielęgnacja. Piszesz, że nic ci nie padło, a ja nawet nie chcę wspominać ile mi padło.. bo będzie to litania , taka długa ......... amen. Było i nie ma. Ale nie raz płakałam patrząc na wszystkie plagi egipskie, które dopadały ogród. Też chciałam ogród ekologiczny, moja mama ma tyle lat działkę i nigdy niczego nie stosowała oprócz obornika i kompostu...... myślałam, że tak sie da..
Nie wiem dlaczego.. ale doszłam do wniosku, że:
- nowo zakładany ogród to w 99,9% rośliny kupione w różnych szkółkach, szkółki utrzymują rośliny za pomocą oprysków, bo nie mogą sobie pozwolić na straty, wiec materiał też nieprzystosowany do życia bez pomocy chemicznej, różne szkółki oznacza różne choroby które sie przywleka (w mojej szkółce bylinowej nie stosują chemii i byliny z niej mi ładnie sie trzymają.. po tym wyciągnęłam wniosek)
-mam glinę, a jak wiadomo w glinie bardzo łatwo o wszystkie choroby grzybowe, szczególnie te pochodzące od systemu korzeniowego.... na rabaty wrzuciłam ileś samochodów piasku.. .. zresztą przerobię z piaskiem na głębokość łopaty czy dołka, który wykopię, a po sąsiedzku dalej glina.. i co deszcz to woda stoi. Każdy okres deszczowy oznacza jakieś straty.. jak wypadały pojedyncze egzemplarze to było małe piwo... bo kufel duży, ale jak mi zaczęły padać w ogrodzie wszystkie krzaki i drzewa, to poleciałam po pomoc do fachowców. Chemia większosć uratowała...
Najbardziej płakałam jak mi żywopłot z jodeł zaczął usychać.. ponad 100 dużych drzew.. nie wszystkie wyglądają teraz łądnie, kilka padło, ale uratowaliśmy...
- jedną z plag są u mnie wszechobecne przędziorki.. mam je na wszystkim.. na spotkaniu w zeszłym roku fachowiec obejrzał mojego tulipanowca i też stwierdził, że go zjadają przędziorki, albo inne szpecielowate, w tym roku zrobiliśmy 3 razy oprysk na te badziewie i mi wszytko odżyło, tulipanowiec do końca sezonu miał liście, a tak w sierpniu już był łysy.. wiąz dostał wreszcie przyrosty...
- wiec jak nie mszyce, to krety, nornice, to karczownik..
- na mojej działce było kiedyś pole uprawne, które stało odłogiem 8 lat.. tu nie było bioróżnorodności, jakiejś równowagi ekologicznej.. jak było uprawiane, to było pryskane.. a potem rosło tylko to co sobie dawało radę bez chemii. Trudno w to uwierzyć, ale brzozy też padały... karagana jako super odporne drzewo, tez padło .. morwa, 40 metrów żywopłotu z ligustru wysokiego po cięciu na metr.. ....
- chemia to był akt rozpaczy... ogólnie staramy się nie używać i nie histeryzujemy z powodu każdej plamki... chemia to też niebezpieczeństwo dla bzyczków, oczka.. to koszt.. chemia jest droga.. Nie robimy oprysków profilaktycznie, a tylko wtedy jak są oznaki, że coś sie dzieje poważnego. W końcu rośliny sie zahartują.. w tym roku, oprysk był tylko na przędziorki, szpeciele i może raz na grzyba po deszczowym czerwcu... Nawet nie podlałam narcyzów.. i już nie mam żadnego.. narcyzówka zjadła wszytko.. z tysiąca narcyzów będzie tylko kilka posadzonych w tym roku... I teraz rozważam dwa wyjścia, albo podlewam chemią, albo z nich rezygnuję zupełnie.. Po raz trzeci nie mam ochoty tracić wszystkich nasadzeń.
- nawozów w zasadzie nie stosuję, bo glina jest żyzna... to jej zaleta.. przy reszcie wad..
- a argument, że Ty nie stosujesz chemii i wszytko rośnie zdrowo, nic tylko sie cieszyć.. ale to może być jak z człowiekiem, jedno chorowite, a drugie zdrowe. Jedno dziecko nie choruje, a inne choruje.. Rośliny to też żywe organizmy i mogą być różne.. jak ludzie.. Przeziębienie można wyleczyć mlekiem i czosnkiem, ale zapalania płuc tą metodą się nie uleczy.. można stawiać bańki, na 3 zdrowaśki do pieca.. ale jednak bezpieczniej zastosować w tym wypadku antybiotyk.
Ogród ma cieszyć, a nie być źródłem utrapienia.. każdy w danej sytuacji reaguje inaczej.. ja sie staram ekologicznie, le jak sie nie da to trudno.. ortodoksą nie jestem Zresztą chyba w żadnej dziedzinie życia nie jestem taka
Dziękuję Tamaryszku, za Twoje zdanie.. ależ sie naprodukowałam.. Idzie zima, trzeba będzie wynajdywać tematy do rozmów... a ja wyciągam sprzęt do fotografowania ptaków Jak spadnie śnieg to już mamy przegotowanych trochę karmników do ustawienia i powieszenia.... bo teraz to tylko takie 3 dyżurne stoją.. no i trza kupić kilka worków słonecznika i karmy
Alem się opisała.. wiec reszcie tylko ręką pomacham na dobranoc.. limit literek wyczerpany
Rok temu, a nawet 2 dni później, tak mi jeszcze róże kwitły, a w tym ani jeden kwiatek ..
Przeczytalem Twoj elaborat i jestem podobnego zdania U mnie jednak(tfu tfu!!!!) rosliny nie padaly grupami, tylko pojedyncze byliny... A jak Tobie iles drzew padlo to pewnie jest to rownowartosc calego mojego ogrodu....No i jak się nie przejmowac?
Mariola, Sebek... do wszystkiego trzeba podejść racjonalnie.. ...
Sebek .. wolę nie liczyć ile mi padło... ale myślę ,że jako ekonomista się nie mylisz... a na ratowanie reszty więcej... ale było minęło i mam nadzieję, że najgorsze za mną... teraz ma być tylko piękniej Jak jedną roślinę trafi da sie przeżyć.. jest miejsce na nowe.. punkt 9.
Byliny też mi padały, ale ich to nawet nie liczę.. i często z mojego powodu.. złe stanowisko, niezadbanie, zła mrozoodporność, albo takie kapryśne było, albo zarosło przez coś bardziej ekspansywnego..
Rany boskie Anka zlituj się nad moimi oczkami - taki elaborat. Przeczytałem tylko o wsadzaniu chorego na 3 zdrowaśki do pieca he he he. A niektórzy jeszcze krew upuszczali.
Aniu,
Ja tez jestem zdania, ze chemię należy stosować tylko wtedy, gdy to absolutnie konieczne, a np. w ogrodzie róźanym to nieuniknione. Dużo na pewno zależy od gleby, masz rację. U mnie tez glina i choc bardzo sobie ją chwalę, z iglakami też mam sporo problemów, o przędziorku nie wspomnę.
Jesienią i wiosną dobrze jest zrobić oprysk promanalem - nie wiem czy stosujesz. To środek olejowy, ekologiczny, a pomaga zwalczać przędziorki. Na grzyba miedzian, dopuszczalny w uprawie ekologicznej.
Pozdrawiam serdecznie, Tamaryszka również!