Widzę że jestem daleko w tyle zarówno ze śledzeniem poczynań koleżanek jak i dorównywaniem im pracowitością

Ja od października, a nawet września, nie byłam w ogrodzie. Najpierw covid, dłuuuugie dochodzenie do siebie, potem inne rodzinne komplikacje, a teraz grypa...
Z niedowierzaniem patrzyłam wczoraj na termometr wskazujący 18 stopni. Z ogromnym żalem siedziałam pod kołdrą łykając coraz to inne specyfiki "na przeżycie".
To dopiero teraz będziesz "zarobiona i zaganiana" między dwoma domami i dwoma ogrodami. Życzę zatem dużo siły i energii