Ledwo żyję i jest mi z tym dobrze

Kolejna komora z kompostem rozrzucona. Ilości taczek nie pamiętam, ale jestem bardzo pozytywnie zaskoczona, że tyle się tego naprodukowało

Zostawiłam jeszcze porcję szklarniową pod pomidory, może na melony i arbuzy też wystarczy. Posadziłam 4 róże. Wysiałam co się dało w warzywnych skrzyniach i przy okazji ciachnęłam to i owo, co jeszcze ciachnięte nie było. Została spora ilość lawendy, ale to praca na cały dzień. Mężaty prawie skończył wejście do szklarni, niestety dopadł go wirus i "umiera" od temperatury 37,2

Śmiać się z niego jednak za bardzo nie będę, bo objawy poza tym ma identyczne jak nieletnie towarzystwo przez ostatni tydzień. Dzisiaj się dowiedzieliśmy, że covid opanował szkołę...Oby mężaty przeszedł do tak lekko i szybko jak dzieciaki.
Zdjęcia mam tylko robocze, czasu nie starczyło na nic więcej.
Kompost i obornik dosypany również na poszerzony fragment wiejskiej
Praca mężatego

Jak wróci do zdrowia i skończy, to będę mogła wymyć i ogarnąć szklarnię.
Wokół szklarni chciałam początkowo kamienie i żwir, ale zostało nam tyle bruku, że żal było nie wykorzystać. Dodatkowy plus taki, że donice z papryką i ziołami będą prosto stały
