O, może i ja tak zrobię, jeśli w końcu coś wyjdzie

Ja w zasadzie nic z nimi nie robię. Może trochę dziwnie to zabrzmi, ale one u mnie same sobie rosną po kwitnieniu zawiązują nasiona, ale chyba z cebulek ładniej sie rozrastają ale gdybyś chciała jeszcze jakąś kępkę to mogę Ci podesłać

Hmm, no nie pomogłaś .
Ok, to poprzestanę na nawozie dla cebulowych i się zobaczy co będzie .
Dziękuję Basiu za propozycje, póki co mus zobaczy, czy im się u mnie spodoba . Jak się w przyszłym sezonie okaże, że szaleją, to się przypomnę .

Czytam, teraz dzielenie i sadzenie przebiśniegów na topie.
To może i mi się uda to zrobić

Mam przebiśniegową łąkę przy starym domu na wsi. Dom od lat stoi opuszczony, a przez cały sezon wokół pasą się krowy. Myślę, że to bydło odpowiada za niezliczone ilości przebiśniegów. Raz, że nawozi, a dwa prawdopodobnie roznosi cebulki po większej powierzchni. Pamiętam, że kiedyś w ogrodzie były dwie, czy trzy kępki przebiśniegów. Teraz jest ich mnóstwo. Nikt o nie nie dba, nikt nie pielęgnuje, rosną w trawie i jeszcze zwierzęta je depczą.

Basiu edytuję ten komentarz i usunę zdjęcie za kilka godzin. Chcę tylko pokazać, że przebiśniegi niewiele wymagają

Przebiśniegi mam od sąsiadki Obdarowała mnie i inne sąsiadki chyba dwa lata temu. Dziś porównywałam moje, które wsadzone są przy kompostowniku i przy różnych krzewach jako obwódki, z tymi, które ma sąsiadka (ta też obdarowana, w tym samym czasie). U niej dużo większe kępy się potworzyły i kwitną. Ma posadzone przy drzewkach owocowych, które obkłada obornikiem na zimę. Stanowisko słoneczne. U mnie kępki niezbyt przytyły i kwitną pojedyncze kwiatki. Posadzone mam raczej w półcieniu.
Wnioski wyciągam następujące:
przebiśniegi jednak lubią jak im się zrobi dobrze