Jak był mały dostawał klosz, teraz dostał kopczyk z próchnicy, a potem kostki słomy dołożę; chodzi o zabezpieczenie bryły korzeniowej, szyjki korzeniowej, przed wilgocią zimową. Na wiosnę, go nawet podzielę z odrostów i też wysieję (łatwo kiełkuje). Pięknie wygląda z wiosennymi tulipanami w parze.
I ja z dzieciństwa mam takie wspomnienia z pastwiska, nie raz baran nas, dziecięcą ferajnę, gonił (ale troszkę śmy go drażnili a czasami już na sam nasz widok baranił się groźnie).
to zalezy. Owce maja charaktery, niektore daja sie oswoic a niektore nie. I takiemu co nie, mozesz dawac jesc same smakolyki a on grzecznie sobie poczeka az pojdziesz a sa takie ze jak tylko wejdziesz na pastwisko juz stoja i ustawiaja do glaskania nawet jak nic do jedzenia nie masz. Ja oczywiscie o kamerunkach pisze. Takiego jednego mamy, ktory od malego poglaskac sie nie da ale lazi za R i go po lydkach smyra nosem.
A baran z fotki przystojny a R mowi, ze moze byc ze zmieszany z Heidschnucken ale to tylko takie jego gdybanie. Ladne ma kolorki i niespotkanta czarna glowa i tyle czarnego od spodu
____________________
IzaBela
Pod Bialo-Niebieska Chmurka***cz.I***
Wizytowka
"Nie moge na dluzej zostac" -wyszeptala Chwila Szczescia - "ale wloze w Twoje serce wspomnienia"
To chyba już pokolenie mieszańców. Sąsiad wziął stadko od wdowy po zmarłym koledze.
Te "nasze" na nasz widok już zaczynają beczeć, nie ma rady, trzeba wziąć jabłka i iść się z nimi przywitać. Ja najczęściej deleguję eMa do tej roli. Białym owcom sąsiad dał dzwoneczki z imionami.
W tym roku liście do dziurawych worków zapakowałam pierwszy raz, bo ograbiłam również nasze zapłocie i przedpłocie. Po 2 latach powinna być gotowa. Nic nie dodaję do liści.
Liście z ogrodu kompostuję na pryzmie ale ta pryzma składa się z zielonych części, popiołu, brązowych (połamane gałęzie - nie mam rębaka) i resztek kuchennych oraz papieru a na wiosnę dopycham trawami i darnią. Ponieważ nie przerzucam kompostu, to kompostowanie trwa u mnie ok. 2 lata, kompost zawsze przesiewam.