Jolu, dziękuję za odpowiedź
Z różami tak właśnie podejrzewam, że to bardziej coś z glebą jest nie tak... chociaż to zaskakujące by było, bo dołek był spory i sama dobra ziemia dla róż kronen+kompost+obornik+wióry rogowe. Wszystkie róże dostały tą samą mieszanką, a tu jeden szpaler, któremu coś nie pasuje... No nic, będę obserwować, a póki co, muszę to wszystko wysprzątać
Basiu, Ty wszystkie róże posadzilaś z miejscem szczepienia nad ziemią? Miejsce szczepienia powinno znajdować sie co najmniej 5 cm pod ziemią.
Czy te gorzej rosnące mają więcej cienia?
Basiu, jestem zaskoczona, że szałwia Caradonna ma takie strzeliste, wyprostowane łodygi. Zdjęcia nadzwyczajne. Nie znam się na różach, ale życzę by szybko znalazł się powód, te rabaty jeszcze będą cieszyły
Piękne fiolety w ogrodzie. Rzeczywiście ci wszystko bujnęło. Busz się robi.
Co do róż - jak ty je podlewasz i ile słońca mają? Świeżo posadzona róża wymaga stale wilgotnej gleby. Podlewania pod krzaczek a nie na liście. Jak lejesz od góry a róża ma trochę więcej cienia z rana to nie zdąży się osuszyć od dołu i wchodzą choroby. Druga opcja skrajna - za mało wody. Róże reagują żółknięciem i opadaniem liści jak mają za sucho. Czasami wystarczy raz je podsuszyć i potem pół krzaka liści nie ma. Na pocieszenie dodam, że jak się ukorzenią to mniej reagują na braki wody.
Cześć Ewuś, posadziłam mniej więcej tak, jak były posadzone w donicach, w których przyszły. Jedne miały miejsce szczepienia zasłonięte, w kilku sztykach dość mocno wystawało. Jako, że krzewy były już w liściach, a te pędy wychodziły poziomo na boki, wydawało mi się, to niemożliwe, żeby je jeszcze zakopać. Po Twoim pytaniu, wnioskuję, że źle zrobiłam i powinny być dość mocno zakopane. Nasuwa się więc drugie pytanie, kiedy to poprawić? Teraz, czy czekać do jesieni/wiosny?
Martuś, mi się wydawało, że to właśnie jest cecha 'Caradonny'. Mam ją pierwszy sezon, więc ciężko mi się wypowiadać, czy to jest standard. U mnie to młode roślinki jeszcze, ale fakt, wyglądają pięknie! Dosadzę/powtórzę jeszcze na sąsiedniej rabacie (tej z kocimiętką 'Walker's Low'), żeby nasadzenia były bardziej spójne.
Basiu, popełniłam właśnie ten sam błąd z moimi pierwszymi różami, a Milunia tłumaczyła... ale bałam się zakopać tak głęboko pędy. Teraz zdecydowałam po dyskusjach z dziewczynami, że z przesadzaniem wstrzymam do jesieni, niech już teraz zakwitną. Jednak na ten moment nie obserwuję utraty liści z tego powodu, wręcz przeciwnie, róże są, jak to Anda określiła, wigorne Usypałam kopczyki.
Inka, tak, obstawiam odpowiedzialną za to materię organiczną Zwykle takie rozmiary i przyrosty osiągają rośliny docelowo po kilku latach, a nie w drugim/trzeciem sezonie, dlatego jestem zaskoczona.
Co do róż, zdjęcia robione były po deszczu, dlatego listki mokre. Ja podlewam dość obficie całą ziemię wokół. To wystawa południowa, więc słońca mają full, około 7h, więc wydaje mi się, że OK. Zaraz po posadzeniu, były ze 2-3 tygodnie deszczu non-stop, więc ziemia raczej była dość dobrze wilgotna.
Może tak jak mówi Anda, źle je posadziłam (szczepienie nad ziemią) i to jest przyczyną