Czyli jest szansa że zidentyfikowana. Jeszcze nie oglądałam jej u siebie, późno wróciłam i cały tydzień mam tak zajęty że pewnie dopiero w niedzielę będę coś robić w ogrodzie. Jak nie zapomnę bo mi się zaczyna nawarstwiać ogrodowych zaległości. Chwasty bezczelnie zaglądają już mi w oczy, takie wysokie...
Jola, no niedopatrzenie które koniecznie trzeba naprawić. Nie znam drugiego tak dużego kompleksu z tak różnorodną ofertą. Każdy znajdzie tam coś dla siebie. Tak wiec nie ma co myśleć
Anda, byłaś kiedyś w Wojsławicach? Chyba masz stosunkowo niedaleko.
A Hania fajna to i fajnie się ją opisuje.
Ona też na dzień dobry powiedziała że zupełnie sobie nas inaczej wyobrażała. Jakoś nie drążyłyśmy tematu A może powinnyśmy
Martka, moje poczucie humoru była "trudne". Preferuję czarny humor, więc tym bardziej ciężko mi opisywać takie radosne bądź co bądź wydarzenie
Zgadza się, bodziszki czerwone są też białe... zaraz mi się przypomina dowcip o jagodach...
Choć przyznam że białe bodziszki nie są tak bardzo efektowne jak różowe czy niebieskie. Ale mają pewną elegancję. Muszę Lucy podpytać o białego bodziszka, ona ma ładny okaz ale nie pamiętam odmiany. Nie dam głowy czy ona pamięta...
Hakone jest cudna, jeszcze wiaterek trochę powiewał. Super falowała.
Koniecznie sobie na listę miejsc do odwiedzenia zapisz Wojsławice.
Ja jeszcze chcę się wybrać do Szmita do Pęchcina, choć byłam tam już z sześć razy jak nie więcej. No i oczywiście Ryki we wrześniu. No i ogród Danusi w Przypkach późnym latem lubię najbardziej Kwitnące boltonie i wernonie...
Elu, było świetnie. Pogoda też nam dopisała. W piątek było ciepło ale znośnie. W sobotę był upał, ale wtedy już wracaliśmy albo zwiedzaliśmy bardzo zacienione jednak Arboretów w Rogowie. Zupełnie inny klimat. Ogromne starodrzewie z przewagą klonów i derenii. Tam byłam pierwszy raz.
Ja w swoim ogrodzie staram się ograniczać chciejstwa i sadzić plamami. Choć moje plamy to plameczki w porównaniu do Wojsławic
A obornik mi przywożą i rozładowują Wokół działki rekreacyjne, stadniny i inne kopytne na łąkach. Popyt i podaż w jednym miejscu
Gosia, to się rozminęliśmy. My w sobotę już wracaliśmy w stronę Warszawy. Zgadzam się że towarzystwo musi być odpowiednio dostosowane do takiej wycieczki. Jak się ktoś nie interesuje to może być dla niego trochę męczące. Bo niby po kiego miałby się wspinać na tę górę, skoro na niej to samo zielone co na dole Choć widoki z góry też przyjemne My sobie poleżałyśmy na trawce wśród róż i powojników dla złapania oddechu. Bardzo było miło