Dziewczyny, dziś powstał początek jednej z planowanych rabat. Suwaczek zadań do wykonania na ten sezon przesunął się o milimetr na kilometrowej skali, hurra! A było to tak: cisa otrzymałam w prezencie na rozpoczęcie budowy: karteczkę z jakąś tam nazwą wyrzuciłam, przydzieliłam mu stanowisko przypadkowe, wkopałam bez od-Toszkowej wiedzy jeszcze i tak zostało, nie mogłam znaleźć pomysłu na jego docelowe miejsce, tak 9 lat spędził tu w przedogródku. Miejsce bez sensu! Albo on, albo jodła koreańska, pomyślałam, coś musi wyfrunąć! Padło na cisa.
Dokąd? Wybrałam miejsce obok tarasu. Architekt się nie popisał, choć to ściana północna, to trzeba ją jakoś ujarzmić, niech nie straszy tą nudną płaszczyzną, niech coś się zadzieje, rośliny to sprawią, a cis na pierwszy ogień.
Korzenie miał zapuszczone głęboko, dobre 60 cm. Kryła się w nich biała, opasła larwa a la opuchlak. Unicestwiona. Ruszył w 9 metrów podróży taczką.Żegnaj południe, witaj, północy.
Zostawił po sobie porządek