Widzę że nikt tu z przypadku nie wylądował w domu jednorodzinnym z ogrodem
Zmęczona jestem, latam jak z piórkiem codziennie, pies, młoda do szkoły i z powrotem, kury bez zmian... Potrzebuję wakacji buahaha. I Kambodża to nie będzie, niestety, ani nic innego... Może na przełomie roku? Byłoby rewelacyjnie
Uff, chyba jestem zbyt zmęczona żeby za tobą gonić Przeczytałam kilka stron o walce z nowym. Fajny etap masz przed sobą. Ja uwielbiałam budowę domu, te ciągłe zmiany, poszukiwanie nowego. Trzymam kciuki.
Zastanawia mnie tylko czemu z W-wy uciekłaś tak daleko?
Ja też dziewczyna z bloków. 11 lat temu uciekliśmy na wieś. Dla rodziny było to szokiem, że rezygnujemy ze stolicy, do której przecież tylu pragnie się dostać. Ale ja się wychowałam w Centrum, na betonowym podwórku i choć tego wcześniej nie wiedziałam, ciągnęło mnie do zielonego. Fakt dopiero po 40-stce to do mnie dotarło, ale się udało.
Ale nie uciekliśmy tak daleko, jakieś 35 km. Do pracy ciągle jeździmy do Warszawy.
Ale dom jest codziennie naszymi wakacjami. Ciszą, zielenią, oddechem.
Tak, bardzo wiele osób z forum podjęło decyzję o ucieczce w zielone. Od spalin, hałasu, pędu....
Bo ja nie stamtąd Po licencjacie tutaj dostałam się na SGH na magisterkę i stąd Warszawa... i zostałam 10? 12 lat? potem kupiliśmy z exem stan surowy pod Łodzią, ja przeszłam na home office, a ex miał oddział firmy w Łodzi i rodziców za miedzą.
A potem się rozwiodłam i wróciłam w rodzinne strony. Do Rodziców mam 40 km, do Krakowa 12. Jest dobrze a praca warszawska została, bez tego nie byłoby tak łatwo i lekko...
Mój mąż już nie chce słyszeć o budowie kolejnego domu. A chciałabym znaleźć działkę z lepszą ziemią a nie piasek. Nie wyżyję się zatem, będę podglądać twoje zmagania i kibicować
Powodzenia.
Ja to robię inwestycyjnie. Tu gdzie mieszkamy jest ok. Ale kto wie, może uda się wykończyć ten kolejny domek, jak pieniądze się znajdą. Ale to kwestia przyszłości, następnych paru miesięcy, zobaczymy
Cuda tworzysz! Na piasku tu glina, też różnie, jedne rośliny chcą rosnąć inne nie, po zimie też sporo wypada, sąsiadce dorosłe tuje wypadają w żywopłocie, po 3-4 co pół roku...
A ja też chętnie bym coś zbudowała, lubię, chociaż to co mamy jest nie wykończone. Męczy mnie sąsiedztwo, za blisko i beznadziejni. W ogródkach robią im tylko firmy, sami nie potrafią absolutnie nic, jeśli coś sadzą, to nawet nie kryją, że nie wiedzą co, palma przed wejściem, ostatnio opryskiwali przeciw komarom, bezczelnie głównie mój płot, chociaż u mnie nie ma komarów. Dziwi mnie, że ludzie, którzy pewnie w swoich zawodach coś tam reprezentują, za grosz nie mają pojęcia o ogrodnictwie i nawet nie chcą się czegoś nauczyć.