Mam to samo. Teraz te neonki jakoś nie rażą. Później jednak wolę spokojniej. Zazwyczaj mam tak, że jak zaczynają rodki, azalie to chodzę codziennie, głaskam, myziam. W rozkwicie nasycam głodny kolorów po zimie wzrok a jak przekwitają oddycham z ulgą, że w końcu jest spokojniej
U mnie ta zwykła bardzo się siała. Miliony siewek. Poza tym wylegała, robiła się taka nieporządna. Pozbyłam się jej bez żalu.
Pytałaś Mirko o altanę. Prawie, prawie jest już gotowa. Pozostało jeszcze przymocować deseczki na obrzeżach dachu, ostatecznie pomalować, zawiesić zasłony. Dach już jest więc już z niej korzystamy. Reszta się robi.
Stan na dziś
Te deseczki dokoła dachu chyba zrobię na szaro, szare będą zasłony. Jak nie będzie mi się podobać najwyżej przemaluję