Niestety masz racje Ewo z tym podejściem do leczenia emerytów 80+ Mojej babci 94 lata insuliny nie dadzą mimo, że ma cukrzycę bo przecież powikłania w tym wieku już nie wystąpią( a wystąpiły) jak nerki zaczęły odmawiać współpracy to na dializy nie skierują bo " nie będą Jej dializami męczyć" a chodzi o to by młodszym miejsca nie zajmowała... przykre to jest. Ze szpitala wypisali do domu z niedrożnością jelit bo nic nie pomogło, nawodnili tylko kroplówkami. A ja potem ze skóry wychodziłam w domu by te jelita odetkać. Udało się i żyje już trzy lata, a postawili wtedy kreskę.

Niestety przez brak "odpowiedniego" leczenia jest na tak rygorystycznej diecie, że praktycznie nic z tego co lubiła Jej nie wolno. Więc tych radości życia jakie by mogła jeszcze mieć Jej pozbawili.
W Krakowie jest wielki targ rolny Rybitwy w autobusach w tamtym kierunku co drugi pasażer to staruszek z wózkiem, który jedzie ( już ma darmową komunikację i czas) by kupić taniej bezpośrednio od rolnika. Ale podróż może zająć w zależności od odległości zamieszkania nawet do półtorej godziny w jedną stronę. Jedzie bo na to by kupić w sklepie go nie stać, a żeby żyć jeść coś trzeba. Staruszkom na wsi łatwiej się utrzymać zwłaszcza jak mają dobrych sąsiadów lub młodsze pokolenie w domu jako wsparcie. Ale w Krakowie pełno jest takich, którzy zostali sami i musza sobie jakoś radzić. Moja babcia by sobie nie poradziła na pewno. Raz finansowo przy Jej emeryturze umarłaby z głodu już po opłaceniu czynszu i rachunków o lekach nie wspomnę. Dwa zwyczajnie świat tak poszedł z technologią do przodu, miasto się rozrosło, że Ją to wszystko przerasta.
Pamiętam jak przeszło 15 lat temu wzięliśmy Ją do zwykłej sieciówki typu Carefour. Była w ciężkim szoku, ze w jednym sklepie można kupić jedzenie, ubranie, agd i meble. A to był jeden z najmniejszych marketów w okolicy.
O tym by Ją było stać na wyjazdy na wczasy nawet w Polsce pomarzyć nie może bo na co dzień nie związałaby końca z końcem. Ma szczęście bo ma nas nie jest sama. Ale co z tymi co nie mają żadnego wsparcia tak finansowego jak w codziennym życiu? Takich ludzi odsetek jest ogromny. A gdy taka osoba odejdzie to sąsiedzi w bloku orientują się dopiero jak na klatce schodowej zapach nie daje przejść obojętnie. To jest tragiczne, że jak system zawodzi to nawet na najbliższych sąsiadów nie ma co liczyć. Ludzie potwornie zobojętnieli na innych i zapatrzyli się w siebie. System jest do bani, żywności w marketach marnuje się na tony, śmietniki pełne dobrego jedzenia, a ludzie głodować muszą. Znałam osobiście panią, która tak głodowała, że traciła przytomność. Nigdy się nikomu nie poskarżyła, same się w pracy zorientowałyśmy i zorganizowały pomoc. Nie była samotna miała dwie córki w świecie dobrze zarabiające, nigdy nie przyznała się Im do tego jak żyje, a One chyba słabo się interesowały.
Przepraszam Cię za ten wpis bo mi się ulało pod wpływem Waszych rozmów