Ewo, ja też uwielbiam takie klimaty. Chociaż urodziłam się w mieście, ale miałam ukochanych dziadków na wsi, i odkąd pamiętam jeździliśmy na święta, wakacje. Ale nasza wieś, zmieniła się. To akurat dobrze, bo wszystko ciągle się zmienia. Ale te zmiany nie zawsze poszły w dobrą stronę. Są ładne domy, wyposażone w urządzenia ułatwiające życie i to jest dobre. Na tej wsi, którą tak dobrze znam i gdzie do dzisiaj mieszka moja rodzina, mieszkają matki, które bez wahania, nawet nie będąc u lekarza podają dzieciom antybiotyki, ludzie palą śmieci w piecu (bo nie wierzą w ekologię), w tym plastikowe butelki, chociaż w centrum wsi są pojemniki do segregowania śmieci. Niektóre gospodynie nie mają nawet warzyw, bo lepiej kupić, bo się to nie opłaca. Ale najgorzej boli mnie jak ludzie traktują zwierzęta, zwłaszcza psy. Na krótkich łańcucha spędzają całe swoje życie, nędzne jedzenie i najgorsze jest to, że uważają to za normalne. Jest tam takich okropnie traktowanych zwierząt naprawdę nie mało. Ja nie mówię, że wszyscy tak postępują ale i nie są to odosobnione wyjątki. Moja babcia, która naprawdę ciężko pracowała, na zimę robiła sok z czarnego bzu, suszyła lipę, znała różne zioła które miała w swojej apteczce, i jak które z nas przeziębiło się to babcia bez lekarza wyleczyła. A warzywa to miała wszystkie pod ręką, bo wtedy nikt w sklepie warzyw nie kupował. Teraz kiedy już sama jestem nie taka młoda, zawsze nurtuje mnie pytanie, kiedy ona to wszystko zrobiła i skąd miała siły. Ale dalej kocham "swoją" wieś, jak mam czas to pałętam się po okolicy o każdej porze roku. Jest taka "figurka", naprawdę stara. Tam ludzie chodzili na majowe, jak ktoś umarł na wsi, to w drodze na cmentarz podjeżdżali pod "figurkę" żeby się pożegnać. Jest ona do dzisiaj, taki niemy świadek. Ona pamięta moich bliskich. których już nie ma. Zawsze jak mam chwilę to przystaję przy niej, i powspominam. Takie refleksje mnie ogarnęły dzisiaj, musiałam je przelać na "papier
____________________
Mój ogród