I już po weekendzie. To były dla mnie bardzo absorbujące dni, bo w piątek byliśmy na działce, a w sobotę byliśmy w domu, robimy mały remont. W łazience i kuchni mąż zakłada sufity podwieszane i oświetlenie ledowe.
W piątek na początku naszego pobytu na działce padało, ale potem się rozchmurzyło i było całkiem fajnie.
Woziłam obornik od sąsiada, M przekopał warzywniak i na koniec rozsypaliśmy Dolomit.
Zostało sporo kompostu, więc rozsypałam go na trawę, gdzie rosła najsłabiej. Dobrze wgrabiłam w ziemię i mam nadzieję, że to pomoże
Na początku kiedy deszcz pada,ł było naprawdę nieciekawie, nawet po Misi widać że nie bardzo była zadowolona.
W pobliżu pasły się konie sąsiada, ma ich pięć. Poszłam zrobiłam, ta klacz pozowała mi najchętniej.
Roślin jeszcze nie okrywałam, było zdecydowanie za ciepło, pojedziemy gdzieś za trzy tygodnie.