Hej Agnieszko! Na szczęście nie mamy tutaj problemu ze ślizgaczami, wokoło rośnie dużo drzew i jest mnóstwo ptaków. Za to moja mama przeżywa inwazję za inwazją i stosuje metody mieszane: zbiera je ręcznie, nieraz całymi wiadrami, sypie też czasem niebieskie granulki. Marzą jej się kaczki bieguski, bo to podobno (nieod)płatni zabójcy ślimakowi, ale na razie nie ma dla nich infrastruktury

. Słyszałam też o taśmach miedzianych, sypaniu skorupek od jajek lub matach z konopii, ale która metoda, jeśli w ogóle jakaś, jest skuteczna? Pojęcia nie mam.
U mnie na razie bieda totalna z jednorocznymi, nie mam wysiane jeszcze nic, dzisiaj dopiero zaczęliśmy przekopywać zapuszczony warzywnik. Na szczęście umówiłam się z moją mamą na "subskrypcję bukietową"

w tym roku.
Na otarcie łez będę podglądać i podziwiać w takim razie kwiatuszki u Ciebie, pewnie te z winter sowingu już nieźle podrośnięte?