Jesteśmy w Tokio. Mamy fajne małe mieszkanko niedaleko metra. Centrum a wydaje się jak na wsi piękne słońce. Prysznic i idziemy pochodzić i znaleźć jedzenie
Taka wioska w centrum cicho jak makiem zasiał. Wszyscy bardzo grzeczni, szanują się nawzajem i nie zakłócają spokoju. Sasiad sąsiadowi nie wchodzi w drogę. Ech przydałoby się trochę tego u nas…
Już trochę rozumiesz dlaczego można uwielbiać to miasto mimo jego potęgi i dobrze się w nim czuć? Można o tym czytać, mieć tego swiadomość, a potem i tak jest zdziwienie, że naprawdę gdzieś są takie społeczeństwa. I że w wielkim mieście może być cicho i czysto. Wszędzie.
Spóźniłyśmy się dziś na opłaconą wycieczkę. 500zl w plecy i dzień nie wiadomo na co - w mieście zamiast prowincji, 2 parków, góry Fuji i kąpieli w gorących źródłach
Dzikie tłumy w drodze do pracy, co drugie metro to expres i nie zatrzymuje się na wszystkich stacjach. Pod ziemią internet nie działa. No i zanim wylazłyśmy na powierzchnię już zdążyli odjechać dziesięć minut wcześniej… heh