Gratki wschodu - słonecznika
Ani o Borneo ani o Sumatrze nic Ci nie napiszę bo nie bylam, chociaz nie wiem czy moj brat nie byl. Ale na pewno jest full informacji w necie. U mnie w tym roku glowa w zupelnie innym miejscu - wyjazdy bede organizowac na ostatnią chwile i blisko (z mlodym osobno, drugi z córką we wrzesniu, a rodzinnie zapewne pokrecimy sie gdzies w PL). O feriach jeszcze nie mysle, za duzo moze mi sie wydarzyc w pracy w ciagu najblizszych miesięcy.
Z tym podejściem do zycia to chyba tak ma cale pokolenie. My jestesmy oboje z lat 70-tych - m. juz jest po 50-tce, ja tuz przed. Robimy wszystko, zeby nasze dzieci mialy latwiej niz my, ale zeby tez rozumialy ze nie zawsze jest luksusowo i bez tego tez moze byc super. I ze najważniejsze są doświadczenia i ludzie, a nie rzeczy. Dlatego m.in. oboje są harcerzami. Ale my zwyczajnie coraz mniej nadajemy sie na pewne sprawy. Dlatego np. po dlugich lotach lubie wziac dobry hotel, co nie zawsze oznacza miliony monet. W ubieglym roku w Japonii spalam np w 5* z widokiem takim ze dziękowalam ze jet lag - siedzialam pierwszego wieczoru w oknie jak zaczarowana

zreszta gdy lecialam z mlodym tez mielismy mega widok (chociaz mniej *

). Widzę ze z wiekiem zaczelo miec to dla mnie znaczenie - widok z okna w trakcie wyjazdu. I to najbardziej lubie w samodzielnej organizacji - ze mozna upolować takie cuda za dobre pieniadze
A'propos zaufania i polegania na obcych - moj brat zimą mial z rodzina przygode (w Afryce, tylko nie pamietam gdzie - edit, juz wiem - to bylo albo w Ugandzie albo w Rwandzie). Zdechlo im auto z wypozyczalni na totalnym zadupiu. Skonczylo sie na tym, ze zdolali zorganizowac awionetke, chociaz byl problem ze wszystkim, lacznie z jakims zasiegiem.... Tanio nie wyszło. Zawsze mam z tylu glowy, ze w razie problemow trzeba sie moc samodzielnie wykaraskać. Nie wsiadłabym nigdy z ktoryms z dzieci do auta z obcym kierowcą w drodze na odludzie. Oni tym razem poszli o krok za daleko. Było przez chwile niebezpiecznie. No ale tam byl moj brat - facet 190 wzrostu wiec to co innego niz Ty czy ja.
Z zazdroscia patrze na nowe dynie u Ciebie. U mnie autentycznie strajkują dynie i cukinie. Juz mnie to drazni. Dzisiaj rozmawialam z takim naszym miejscowym guru ze sklepu ogrodniczo-rolniczego, taki starszy pan ktory zawsze wszystko wie. Dal mi do myslenia czy nie przelalam jak skielkowały. Mowi ze w tym roku tak zalatwil calą skrzynke dyn skielkowaną na ligninie. Mam jakis zly rok z tymi dyniami i cukiniami. Ogorki i pomidory idą jak oszalałe.