Magnolio, dwa rodzaje, bo te z szybką to wariacja tych pierwszych. Jak się robi dwa rodzaje na raz to jakoś tak łatwiej, bo jeden bałagan. Chłopaki pomagali, wycinali, wałkowali, bałaganili, piekli, przekładali gorące do miseczki, żeby blaszki zwolnić, tłukli landryny na proszek. Teraz pomagają wyjadać jeszcze nie ozdobione. Dziś w końcu zamierzam polukrować. Ciekawe co z tego wyjdzie
Nie możesz się ogarnąć mówisz, no jeśli przy okazji mycia okna malujesz kuchnię, to niezła jesteś. I tylko 4 godziny Ci to zajęło??? Ja bym pewnie ze 3 dni potrzebowała, żeby to ogarnąć.
Też dziś byłam na zakupach, kupa ludzi, parkingu pod Kauflandem brakło, ale jakoś poszło.
Ja też nie wiedziałam, że grubosz kwitnie, aż do ubiegłego roku. W tamtym roku po raz pierwszy zakwitł, a teraz powtórzył. Najciekawsze jest to, że mam dwa grubosze a ten jest szczepką z tego pierwszego i tylko ten kwitnie. Pierwszy jest dobrych parę lat starszy, ten ma kilka lat, może z 5, nie pamiętam. Chodziłam powąchać - nie pachnie.
Aguś - witasz zapachem pomarańczy, mmm... Piernikowo się rozkręciłaś - super. Ja zrobiłam dwa rodzaje pierniczków. I próbowałam szybki robić w mikrofali, ale mi nie idzie... Piernik się przypala, albo landrynka się nie stopi... Jak to się robi?
Obiecałam pokazać, więc pokazuję, choć nie ma się czym chwalić. Nie wiem dlaczego po lukrowaniu zmniejszyła się znacząco ilość pierniczków. Najbardziej kuszące były dodatki.