Kasiu kręgosłup zaskakująco dobrze. Bolą mnie mięśnie, ale bardziej ręce czy nogi. Plecy mnie przestały boleć po wyprowadzce. Zeszły mi napięcia i problem kręgosłupa w zasadzie zniknął. Cieszę się, że ruszają magnolie po tych przymrozkach. G. H. Kern już ma małe listki. Genie I Alba superba mają w końcu nabrzmiałe pąki. One podwójnie biedne, nie dość, że przesadzane teraz, to i ten przymrozek. Ale najważniejsze, że ruszają.
Mirka, co zrobić, nie da się walczyć z charakterem

Ale staram się jakoś kolorystycznie wszystko połączyć, żeby się nie gryzło.
Na pewno będę mieć dużo przesadzania irysow czy liliowców, bo sadziłam jak leciało, a we wrześniu to wiadomo, co widać, zielone i tyle.
Mrokasi ostatnio pokazywałam, że w tym moim szaleństwie są jakieś metody jednak, na rabatach dużo roślin się powtarza, na jednej są czyśćce, przetacznik ząbkowany, przez całą długość rabaty. Na innej floksy i prymulki w obwódce.
Wszędzie ładuję bodziszki.
Mam nadzieję, że te powtórzenia i kształt rabat trochę uspokoją szaleństwo.
Trochę mi zanikło w starym ogrodzie szałwii czy werbeny. Tej drugiej zwłaszcza żałuję, bo miałam hastata i stricta będę musiała odkupić.
Teraz kupiłam śliczny przetacznik pagórkowy 'Jaqueline', też na obwódkę. Będę dzielić goryczkowy, bo mało go było już w starym. Ale dobrze, że w ogóle był.
W ogóle rabaty są tak masakrycznie zarośniete chwastami, że w trakcie pielenia odkrywam ciągle coś ciekawego, przedwczoraj krwiściągi, wczoraj floksy i liliowce. Ale jesienią po glebogryzarką i równaniu terenu nie było nic widać. Wytyczyłam rabaty, posadziłam rośliny i tyle. A wiosną pierwsze, co ruszyło, to chwasty. To jednak był ugór przez kilka lat.