Złapałam się na tym, że jak już częściej gdzieś bywam, to nie rzucam się tak na zdjęcia. Wolę pogadać. Oczywiście przy obchodzie ogrodu...
A jeszcze wczoraj u Ani była dodatkowa atrakcją w postaci wyroju pszczół.
Ooo, Lucy, to już widzę gdzie ten "koniaczek" miałby zastosowanie Widać doświadczoną ogrodniczkę, niby dopiero początki, a już z takim rozmachem i różnorodnością, ale nie w stylu "wszystko co ładnie kwitło w szkółce" Od razu się raźniej czuję, że nie tylko mój ogród tutaj taki w powijakach, wśród tych wszystkich dojrzałych już ogrodowych cudów. Powodzenia!
Kronselki można jeszcze czasem trafić na bazarkach. Rzadko.
A antonowka póltorafuntowa - tak, taka nazwa, pewnie przez wielkosc owoców. Doczytałam, że kiedyś funt to było ok 0.5kg. No to jabłko całkiem słusznej wagi
Łucjo, witam się w nowym wątku.
Ziemię to mamy podobną i podobny areał. Początkowo miałam ogrom skrzypu ,ale z każdym rokiem jest go mniej. Ja robiłam z niego gnojówki. Takie duże drzewa przesadziłaś. Och jak ja kocham róże i będą w Twoim ogrodzie, super. Ja też dość długo dojeżdżałam do ogrodu,a ogród na miejscu to luksus. Piwniczka, to fajna sprawa. Są już pierwsze rabaty,a to cieszy. Łucjo, masz wszystkie roślinki ,które lubię, będę trzymać kciuki, żeby się wszytko przyjęło i drzewka szybko zaowocowały.
Mogłam kupić zwykłą antonówke, ale skoro była i ta póltorafuntowa, to czemu nie.
Ja u Ciebie też regularnie bywałam przed przerwą, to prawda, mamy dużo tego samego dobra. Drzewka są w pojemnikach, już kwitnące, na którymś nawet zawiązki były. Mam nadzieję, że szybko się zaaklimatyzują. Ze skrzypu też powiedzmy, że cieszę się z jednego powodu, tych gnojówek właśnie.