Witam wszystkich i dziękuję za ciepłe przyjęcie.
Przed chwilą przeczytałam cały wątek "Abrakadabra", bo fajnie się skojarzyło moje stwierdzenie "czary-mary" z "abrakadabra". Kobieto działka jest przepiękna i się nie załamuj. To tak troszkę i u nas było...z tym, że u nas była pustynia. Ani jednego drzewka i krzaczka. Widok z działki piękny...tylko nie rosło nic oprócz perzu i innego zielska.
A teraz jak to z nami było...
Stwierdziliśmy, że nie jesteśmy już tak młodzi i nie możemy czekać do śmierci na widok drzew, które urosną z malutkich sadzonek. Nie mamy juz na to tyle czasu, więc zainwetowaliśmy w kilka większych drzewek (i to był dobry pomysł). Po posadzeniu pierwszych roślinek zapałałam ogromną miłością do grzebania w ziemi. Ku wielkiemu zdumieniu wszystkich znajomych i rodziny. Najpierw wyznaczyłam jedną rabatkę, tę widoczna z okna i poświęciłam na nią cała jesień.... Mozolnie kopałam po jednej łopacie i wybierałam wszystkie fragmenty zielska.... Teraz już wspomagam się miesznką randapu ze starane, bo ogród jest dopiero w połowie moich pomysłów. Pomysły przychodzą z czasem i przyznaję się, że pracuję trochę chaotycznie. Wyznaczam sobie kolejne punkty programu do wykonania.....a punkty dobieram do pomysłów chwili, a to coś podpatrzyłam, a to zobaczyłam jakąś roślinkę i do niej komponuję resztę... Z tego powdu moje rośliny były już przesadzane po kilka razy. W dodatku podoba mi się tak dużo kwiatków, krzaczków i drzewek, że nie mogę się zdecydować na jeden styl. W dodatku dostałam od mamy na początek piwonię i lilie oraz inne kwiatki, które tak pięknie zakwitły następnego lata, że stwierdziłam ogród bez kwiatów, to nie jest ogród tylko mauzoleum.
Mój ogród nie ma stylu, nie ma projektu, ale za to satysfakcja, że:
1 - zrobiłam to sama
2- różnorodność roślin powoduje brak nudy w ogrodzie i cały czas coś się dzieje
3- jest zaskakujący (bo sama nie pamiętam co i gdzie posadziłam)
4 - w krótkim czasie tak się wszystko rozrosło, że mogę teraz obdarowywać wszystkich chętnych sadzonkami
5 - cieszę się, że z powdu tego natłoku cały cas mam coś jeszcze do zrobienia, bo co to za ogród w którym można tylko chodzić i podziwiać....
6 -trawnik nie jest problemem, bo o koszenie ciągle się kłócimy z mężem kto ma to robić....bo każde chce!
Możliwości mam trochę, bo działka ma 29 arów czyli 2900metrów.... a nowych roślin przybywa a wraz nimi lista chciejstw.... na szczęscie są ograniczenia czasowe i finansowe....wieć pracy w ogrodzie wystarczy na ho, ho, ho...
A to początek mojego pierwszego klombu stan z września 2008
rok później czyli pażdziernik 2009
i jeszcze rok później czyli wrzesień 2010
i wrzesień 2011
Roślinki zrobiły mi wielką przyjemność i już teraz nie kupuję dużych roślin tylko malutkie, aby móc obserwować jak się roziwjają.... to trochę jak z dziećmi

jeszcze ma mtu dużó pracy, bo część nasadzeń jest zdecydowanie za gęsto, poza tym muszę dołożyć jeszcze jeden rząd kostki granitowej i w niektórych miejscach istniejącą odsunąć, bo rośliny się rozrosły, albo za ciasne łuki do koszenia.Szersza będzie ładniej się odcinać od trawnika, łatwiej kosić. Zimą zrobiliśmy oświetlenei klombu i wiosną muszę pochować kable elektryczne. Nie zrobiliśy tego wcześniej ,teraz już bym to zrobiła, ale jak zaczynałam to o takich sprawach się nie myślało. BŁĄD!
Postanowiłam w ten sposób pokazać jak się zmieniał mój ogród.... to dla wszystkich niecierpliwych, zaczynających przygodę z ogrodem. Dla takich jak ja.....niespokojnych duchów. Zachodziłam do szkółki i pytałam się jak to szybko rośnie.... teraz się z tego śmieję.... Na mądre rady stwierdzałam, że przecież nie będę mieszkać na pustyni..... Na tym forum widzę, że takich jak ja, jest nie mało
Każdy dzień rozpoczynam od obchodu mojego królestwa, jeszcze w piżamie,ale to rytuał nie tylko dla mnie ale i dla mężą oraz psa. Na szczęście sąsiadów też mam zakręconych pozytywnie na punkcie ogrodu .....