Ta strona od altany jest byle jaka. Ten murek pierwotnie miał dzielić przestrzeń na ogrodowo-warzywną i ogrodowo-rekreacyjną. Ta część "od altany" jest jeszcze w proszku. Ale tam chcieliśmy zrobić trawnik, wytyczyć rabaty i obsadzić to ładnie. Ale po obejrzeniu ogrodu Szefowej i ogrodów innych Ogrodowiczan pomysł okazał się słaby. Tzn. murek jest i będzie ładny, ale on tak jakoś tę przestrzeń dzieli akurat na wprost drzwi kuchennych. Mamy z kuchni wyjście na ogród, takie mniej reprezentacyjne i na wprost tych drzwi znajduje się ścieżka z łupka należąca jeszcze do warzywnika a tuż za nią ten sporny murek. I co dalej?
Spieramy się o niego jak nie przymierzając Jaśku z Kargulem. Żadne nie chce ustąpić! JUż grabie nie pomagają!
Żeby było łatwiej sobie to wyobrazić: to wszystko, co jest pokolorowane na zielono ma być częścią rekreacyjną. Wokół altany też i dalej w las aż do drogi wewnętrznej. Żeby nie było tak łatwo nasza działka jest inna niż wszystkie. Ma np. dwa wjazdy. Jeden wjazd na posesję to brama wjazdowa. A drugi wjazd to droga wewnętrzna. Oba trzeba uwzględnić. W części reprezentacyjnej, wszyscy mają piękne, wymuskane przedogródki, które są wizytówką domu a my
nie! 


My mamy namiot Pomidożarnię (piękna nazwa swoją drogą) oraz warzywnik przeniesione z innej części działki ze względu na nasłonecznienie. Mieszkamy w pobliżu dużych sosen, które zabierają dużo światła. Trudne warunki i trudny orzech do zgryzienia (kokosowy

).
Mamy też w domu małego następcę Leo Messiego, który domaga się miejsca do "haratania w gałę".
I dziwić się, że poprzednia projektantka zwiała



!