W zeszłym tygodniu odkryłam w moich cisach misecznika : nie pojedyńcze sztuki a całą inwazję
Cisów w żywopłocie mam łącznie jakieś 200 sztuk, najstarsze sadzone dwa lata temu, ostatnie w tym roku. Najwięcej misecznika jest w tych najstarszych, regularnie ciętych i pięknie zagęszczonych cisach. Co ciekawe nie widać żeby coś im dolegało.
Przeczytałam wątek od początku i chyba wiem co mam robić. W związku z tym że na oprysk za wcześnie zaczęłam od "czyszczenia" strumieniem wody. Strasznie dużo czasu to zajmuje, plecy bolą od schylania się nad roślinami, o ilości wody już nie wspominam. Mam nadzieję że ma to sens.
Wkleję kilka zdjęć najbardziej zaatakowanych gałązek :
Co ciekawe cisy wyglądają tak, w sumie to teraz jeszcze bardziej miśkowate są bo zdjęcie robiłam tydzień temu :
Myślę że skoro miseczek jest tak dużo to musiały się pojawić już w zeszłym roku, jak ja mogłam tego nie zauważyć?
Czy ktoś mógłby opisać swoją walkę z tym dziadostwem aż do pozbycia się dziadów? Czy skoro zaczęłam działać to zwycięstwo mam w kieszeni czy sprawa jest trudna? Czytałam że oprysk zatruwa soki roślin, czy to znaczy że jak nie dotrę do wszystkich gałązek to i tak powinnam wybić larwy? Cisy są naprawdę gęste, no i dużo ich.
Pozdrawiam czytających, postaram się raportować postępy