Tereniu, jestem na etapie eksperymentu z przetrzymywaniem werbeny przez zimę. Postanowiłam tak zrobić, bo siew nasion marnie mi wychodzi. Zazwyczaj siewki padają bo spóźniam się z podlewaniem. Tak samo z marnym efektem wykiełkowały nasiona, które przeleżały zimę w ziemi w ogrodzie.
Pisałam już gdzieś wcześniej że dobrze przetrzymał zimę spory krzaczek werbeny w nieogrzewanej piwnicy, jaką miałam w poprzednim mieszkaniu. Trzymałam ją w pobliżu niewielkiego okna, podlewałam dość rzadko (co 1 - 2 tygodnie), sprawdzając wcześniej wilgotność ziemi w doniczce. Tak mi poradziła jedna z osób na forum. Wiosną pędy były cienkie i wybujałe więc całość przycięłam i jak się ociepliło posadziłam do ziemi w ogrodzie.
Teraz piwnicy nie mam, więc postanowiłam zrobić tak jak opisałam kilka postów wcześniej. Pokój jest mniej ogrzewany, ale temperatura pewnie jest niewiele niższa niż w całym domu. Moim zdaniem dostęp światła powinien być (w kuchni chyba będzie za ciepło ?), podlewać raczej skromnie bo to roślina która nie lubi mieć za mokro. Moim werbenkom uszczknęłam czubki bo rośliny są niewielkie (maks. 10 cm). Ale to tak raczej "na czuja" niż według jakichś zasad

No i będę obserwować co się będzie działo dalej

.
Uff, ale się rozpisałam. Jeżeli masz jeszcze jakieś pytania to chętnie odpowiem, jeżeli oczywiście będę znała odpowiedź.
Jeszcze jedno: nie jestem specjalistką w hodowli werbeny patagońskiej, mam jedynie niewielkie z nią doświadczenia

więc proszę traktować to co piszę z dystansem.
____________________
Jola, nieco na zachód od Trójmiasta -
Ogród z przeszłością (+)
Wizytówka (+)
Znowu na wsi - aktualny