Basia, może masz cyklameny kwitnące wiosną bo takie też są. U mnie one właśnie wypuszczają listki.

Haniu tak ciekawie piszesz o tych przetworach że może w przyszłym roku też coś zrobię.
W sprawie sosny (chyba czytający mają już dość moich wahań) to już drugi głos na "zostaw, nie wycinaj" . Nie, chyba Hania ma na myśli wycięcie .
Fiołka dostałaś ode mnie? Nie pamiętam czy wysyłałam. Mam jednego kwitnącego na biało - ten kwitnie nawet teraz. Pozostałe kwitną wiosną. Ja też mam problem z sadzeniem drobiazgów. Nie bardzo mogę na brzegu rabat bo moje mini murki powodują że są to suche miejsca.

Mirka, chciałabym żeby się rozrosły i utworzyły łączkę.

Joku napisał(a)

Basia, może masz cyklameny kwitnące wiosną bo takie też są. U mnie one właśnie wypuszczają listki.

Jolu, cyklameny kwitnące wiosną w naszym klimacie? Mam na myśli północną Polskę!!! Możesz to rozwinąć, a może pokazać. Będę bardzo wdzięczna. Z góry dziękuję.

Są to odmiany ogrodowe (cyklamen dyskowaty), rozmiarowo znacznie mniejsze niż te sprzedawane w sklepach do wnętrz. U mnie rosną od kilku sezonów, miałam je również w przeszłości w starym ogrodzie. Te nie przeżyły przeprowadzki. Mam też cyklameny kwitnące jesienią. Być może ty też masz takie bo widziałam u ciebie na zdjęciu. Cyklameny te duże sprzedawane masowo w sklepach do ogrodów się raczej nie nadają bo nie przeżyją zimy.

Tak,te domowe nie zimują, ale jednak lato spędzone na balkonie im służy,

Czyli nie są to rośliny "jednorazowe" u ciebie Haniu? Zakwitają powtórnie? Moja mama miała do nich "rękę" , kwitły co roku przez kilka lat, chyba nawet nasiona się pojawiły. Pamiętam też że Danusia sadziła je w kompozycjach jesiennych na zewnątrz.

Liczyłam na jesiene kwitnienie cyklamenów, w sumie to one niedawno wypuściły listki, może faktycznie wiosną zakwitną, ale te listki zginą na zimę?

Joku napisał(a)

Czyli nie są to rośliny "jednorazowe" u ciebie Haniu? Zakwitają powtórnie? Moja mama miała do nich "rękę" , kwitły co roku przez kilka lat, chyba nawet nasiona się pojawiły. Pamiętam też że Danusia sadziła je w kompozycjach jesiennych na zewnątrz.

Fiołki alpejskie kilka lat dają radę w mieszkaniu, Ale latem chyba lubią wahania temperatury między dniem a nocą. Wtedy zawiązują nasiona, bo ma kto je zapylać. Oczywiście nie w pełnym słońcu je trzymamy.

Nawet teraz u wnuka jakaś miniaturka powtarza kwitnienie. Otrzymał kwiatka kwitnącego w styczniu, potem prawie uśmiercił, w końcu kazałam żółte liście wyrwać, i podlać naparem z pokrzywy, skutek jest, kwiatki też.

Basiu u mnie listki zostają na zimę, zanikają tak jakoś zaawansowaną wiosną.


Haniu muszę wypróbować twój sposób bo lubię fiołki alpejskie, zwłaszcza miniatury.
Z tego co piszesz fiołek u wnuka przeszedł okres spoczynku . Tak mimochodem .

Jolu, mój ogrodowy fiołek żyje, ale kwiatków nie widziałam. Muszę go chyba dać na światło, bo jest prawie przy pniu hortensji.

Cieszę się, że na parapecie jest życie u niego w pokoju. Z nastolatkami nigdy nic nie wiadomo.

Obejrzałam wrześniowy ogród, powoli widać akcenty jesienne. Pełna paleta barw.
Krecik wredny.
Te twoje powojniki bardzo fajne i długo kwitną