Cyklameny obojętnie jakie przesadzam wiosną późną (pocz. czerwca), nic im nie jest. Ja ja nawet dzielę - rozrywam, żeby było więcej.

W przyszłym roku skubnę od Ciebie tej zielonej hacone, chętnie.

Te zawilce to fajny pomysł, wystarczy nawet jedna sadzonka mocnego różu w to miejsce.

I ja głowię się nad miejscem suchego cienia pod lipą (nornice załatwiły wszystkie hosty). Potrzebuję niskich wybitnie sucholubnych bylin o kolorze nie siwym - masz jakiś pomysł?


Miejsce za szopką świetnie i to krzesło koło powojników.


Cynie! O tak, trzeba je mieć. I to jest postanowienie na rok przyszły - więcej cynii.

Basiu, może się rozbujają. Truskawki w drugim roku dają większy plon. Ja się skusiłam na jakąś nową odmianę o rzekomo smacznych owocach. Może i smaczne ale owoców jak na lekarstwo.

Kasia się objawiła , bardzo się cieszę. Dziękuję za dodanie odwagi do przesadzania cyklamenów.

Ewa, też dziękuję. Tak myślałam że najlepiej się do nich dobrać gdy nie będą kwitnąć. Dla mnie największym problemem jest znalezienie miejscówki. Ozdobne są tylko w pewnym okresie, poza tym świeci goła ziemia. No i nie lubią pełnego słońca. Dosadziłam ostrożnie mniejszą odmianę epimedium i czekam na efekt. Ty mi chyba już kiedyś radziłaś dodać paprocie.
Zieloną hakone chętnie się podzielę. Tym bardziej że muszę ograniczać jej wielkość.
Dodać zawilca? Nie pomyślałam. Nawet mam, ledwie dyszy pod naporem dużej kępy ostrogowca.
Pod lipę może spróbować posadzić epimedium? Mogę się podzielić .
Miejsce za szopką bardzo mnie cieszy , a jeszcze bardziej to że znikł bałagan w tym miejscu. Dwa lata wysiłku mnie to kosztowało.

Dla pamięci - pierwszy przymrozek w tym roku.

Jolu, objawilam sie na moment
Malo mnie teraz na Ogrodowisku, ale od czasu do czasu zagladam. Obowiazkowo do Twojego ogrodu

Kasiu, miło mi to czytać , wpadaj kiedy tylko masz czas i ochotę. Tymczasem niebo ostatnio nie skąpi deszczu, nadciągnęły jesienne chłody, nawet przymrozek na jedną noc zawitał. Na szczęście obyło się bez szkód. Trawnik w końcu się zazielenił i próbuje zredukować wyschnięte miejsca. Mijający tydzień absorbował mnie w domu, w nadchodzącym mam nadzieję zrealizować plany ogrodowe i powoli przygotowywać się do nadejścia zimy.
Zapraszam na spacer po ogrodzie. W przedogródku pojawiła się werbena. Nie siałam jej tu ani nie sadziłam, prawdopodobnie nasiona były w kompoście. Ma sporo miejsca bo wcześniej wykopałam stąd kilka krzaków. Na przyszłą wiosnę planuję tutaj rewolucję.



Zachwyca mnie hortensja Vanile Fraise, pięknie się wybarwiła, przybrała na masie





Dosadziłam jej do towarzystwa odratowanego sadźca, głównie dlatego że w pobliżu mam kran z wodą i łatwo go w razie potrzeby podlać.

W plecach mają pnący się po ogrodzeniu winnik i po sąsiedzku kącik gospodarczy

Róże w tym roku wyjątkowo zdrowe, tu i ówdzie trochę plamistości liści



Fiołki o ciemnych, niemal czarnych kwiatach bardzo żywotne. Ten okaz przycięłam bardzo wczesnym latem, zasiliłam, teraz zbiera się do ponownego kwitnienia



Moja ulubiona "długa prosta", nazwa zapożyczona od Hani Gruszki



Pod płotem długa rabata z zakątkiem "leśnym" z paprociami, hostami, pierwiosnkami

Trochę dalej cyklameny, przylaszczki, cebulowe. Miejsce do dopracowania w przyszłym sezonie

Po drugiej stronie przy tarasie niestrudzenie od kilku miesięcy kwitnie powojnik Rooguchi







Mój eksperyment z seslerią jesienną, mam na nią inny pomysł, tu jej trochę ciasno.

Kolejny mój ulubiony zakątek



Róża The Fairy wysadzona z konieczności w niesprzyjającym czasie (gorąco, susza), wyciągnięta z ziemi ze szczątkowymi korzeniami. Myślałam że nic z niej nie będzie a jednak żyje i ma się dobrze. Biedaczkę czeka jeszcze jedna przeprowadzka.



Spaceru c.d., Majka wiernie towarzyszy . Tu rosła hosta o niebieskawych liściach, postanowiłam zamienić ją na haconechloa.