Kasiu ja pamiętam lipiec jakieś roku mej młodości ... zimny ... mokry ... w końcu włączyłam ogrzewanie ... na ful ... następnego dnia rano po odpaleniu gnałam jak zwykle spóźniona do Krakowa na lotnisko po przyjaciół ... od rana słońce ... byłam spóźniona o ogrzewaniu zapomniałam ... wyobrażasz sobie jak "ciepło" miałam w domku po powrocie ))))) ... liczmy, ze Twój kominek i mój gaz zaczarują i wróci babie lato ...
takie niespodzianki są po to by jak armagedon minie umieć się z nich śmiać ... a Ty jesteś wspaniała bo śmiejesz się już dziś ... finału nie mogę się doczekać ... ...