Nigdy opieniek nie zbierałam, niby wiem jak wyglądają, ale jakoś w lesie nigdy nie mam pewności... ale orzeszków trochę zazdraszczam, u nas przez ten majowy mróz wszystkim orzechy podmarzły, więc orzechów jak na lekarstwo.
Dzień dobry, Bożenko
Superaśne zakupy, a ileż mniej superaśniej roboty przy ich sadzeniu
Usmiałam się, że na targach jedynie ciekawa była sroka)))))))
Buziam
____________________
Pozdrawiam:) Teresa
W Gąszczu u Tess oraz
Ogród nad Rozlewiskiem
Chętnie dzielę się roślinami z każdym, kto po nie przyjedzie, albo odbierze w jakimś umówionym miejscu. Ale nie wysyłam roślin.
jak ja żałuje ze nie mam zdjęcia tej sroki wyjadającej ze styropianowego pojemnika. Nie widzieliśmy jej wcześniej i prawie na nią weszlismy - szkoda. Sadzenie mniej miłe niż kupowanie ale ja już widze wiosnę i te kwiaty.
i właśnie też doszłam do wniosku, że w 50% to nasz wina; są różne rewolucje, ta jest pewnie obyczajowo - kulturowo - społeczna...trudna jak diabli, ale ja uszczykuję po kawałku
też miałam wysoko porzeczkę, potem inną, bo ukierunkowaną na siebie
dziś już wiem i rozumiem o wiele więcej i wracając do konkluzji, nie chcę być koniem pociągowym, a chcę być wspierana, przyjacielem, wspólnie coś robiąca itd
edit; nie śpieszno mi do 1000, no ale widzisz jak to jest z gadaniem, u ciebie już tyle stron w nowym wątku
no właśnie Bożenko, czasami jesteśmy jak konie pociągowe!!
buziam
Całe życie się tak czułam, niestety.Dużo w tym było również mojej winy bo sobie bardzo wysoko postawiłam poprzeczkę. Każdego dnia był obiad, wszystko zawsze jakby służąca w domu była. Za to teraz nieco odpuszczam ale tez nie za wiele.
i właśnie też doszłam do wniosku, że w 50% to nasz wina; są różne rewolucje, ta jest pewnie obyczajowo - kulturowo - społeczna...trudna jak diabli, ale ja uszczykuję po kawałku
też miałam wysoko porzeczkę, potem inną, bo ukierunkowaną na siebie
dziś już wiem i rozumiem o wiele więcej i wracając do konkluzji, nie chcę być koniem pociągowym, a chcę być wspierana, przyjacielem, wspólnie coś robiąca itd
edit; nie śpieszno mi do 1000, no ale widzisz jak to jest z gadaniem, u ciebie już tyle stron w nowym wątku
To prawda ze jak się siądzie do kompterka a pare osób jest w zasięgu to mozna gadac bez końca. Ja w międzyczasie jeszcze sernik robię i grzybów suszących sie doglądam.Wiesz co tak sie narzeka na to babskie życie ale czy bym chciała innego? Chyba nie. Jest mi miło jak obiad wszystkim smakuje czy własnie wspomniany sernik. za nic w swiecie nie chciała bym jeśc w restauracji, i najlepiej mi w domu . Narzekac mogę ale zmieniac nic nie chce. To samo miałam z pracą zawodową. Mogłam byc na stanowisku, niby miec lżej i więcej forsy ale ja uwielbiałam młodzież, nie umiała bym bez tego życ. Nieraz padałam ze zmęczenia ale jak mi proponowano wielokrotnie zostanie dyr zawsze odmawiałam. I nie żałuję . Miałam cudną pracę i to było moim wielkim szczęsciem. To samo dom. Ponarzekam bo jestem zmęczona ale nic zmienic bym nie chciała.Na m oczywiście mozna bezkarnie narzekac bo jest cierpliwy i wie ze to pół żartem, pół serio, dużo mi pomaga. jak piszę np ze zrobiłam jakies przetwory to wiadomo ze to on zrobił mimo że ja zawsze mówię ,,20 słoików zrobiłam". Jest jak wentyl bezpieczeństwa można na niego ponarzekac żeby spuścic powietrze i nadal życ normalnie. Mam sporo lat , małe rzeczy moze bym zmieniła ale te duże powtórzyła bym jeszcze raz gdyby się tak dało.
te duże rzeczy bym powtórzyła...piękne
wentyl bezpieczeństwa do narzekania...drugie piękno
być ..kobietą, zawsze tylko nią
równowaga, to jest tak naprawdę szczęście