Bogdziu, z jednymi sąsiadami i ich kotami przygoda zaczęła się jeszcze w czasach budowy naszego domu - wyrzucali zawartość kuwety do dziur w drodze! Zwróciłam im uwagę, stwierdzili, że to nie oni, ale dziwnym trafem śmierdzące odchody już nie pojawiały się. Potem zakładanie warzywniaka u nas, rozgrzebywane grządki i kolejna rozmowa - stwierdzili, że ich koty wcale z domu nie wychodzą, że to innych sąsiadów (i faktycznie w dzień w ogóle nie wychodzą, może w nocy je wypuszczają, ale tego nie widzę). Zwróciłam się do tych drugich sąsiadów - stwierdzili, że oni od tych pierwszych wzięli tylko jedną kotkę i jej pilnują, a że kotka miała małe kotki, to ich nie interesuje. Gmina problemem teoretycznie bezpańskich kotów się nie zajmie, bo dopiero w planach mają budowę schroniska. Liczę, że jak będziemy mieli psa, to przestaną grasować na działce - wtedy grasować będzie pies

Kupowaliśmy jakieś granulki, do miesiąca był w miarę spokój, ale dziadostwo było drogie, zapachu nie miało i przypominało grudki ziemi (wybraliśmy takie, żeby nie przyciągało dzieci i można było stosować przy warzywach). Wysypywaliśmy w marcu, kwietniu i chyba jeszcze w maju, potem nasze dzieci hałasem, który z siebie wydają skutecznie odstraszały kotki z młodymi. Nazwy nie pamiętam, kupuję w hurtowni weterynaryjnej, jeśli w tym roku tez będę musiała kupić to nazwę oczywiście podeślę

Pozdrawiam