Dziękuję Gosia. Wygląda to bardzo fajnie, ale potrzebowałabym jakiegoś faceta do pomocy, a mój jest niechętny do takich prac. Właściwie to jeszcze nie wie, że będzie miał dżdżownice w kotłowni Już je zamówiłam.
Tymczasem zadowolę się wielkim pojemnikiem plastikowym Samla z Ikea. Podziurkuję mu dno i postawię na drugim takim pudle, tylko płytszym, żeby biohumus mógł tam swobodnie ściekać. Na razie musi wystarczyć.
Pytanie mam tylko odnośnie przykrywania pudła. Ma ono takie wymiary (ostatni wymiar to wysokość) 78x56x43. Czy powinnam przykrywać dżdżownice? Chyba nie uciekną? ... Będą miały w końcu mnóstwo pyszności i ciepełko.

Poradźcie ile kupić dżdzownic do kompostownika o wymiarach 1.5 szerokosci 1 metr głęgokości i 1 m wysokosci.

Tak na prawdę to nie ważne jak dużo kupisz. Ważne jest jaki im dasz start i jak będziesz o nie dbać. Proponuję na początek zakupić im worek obornika i... kartony (potrzebują do rozmnażania), a potem pamiętać by miały stale wilgotno.
W dobrych warunkach mnożą się błyskawicznie. Myślę, że starczy 150-500.

Kupiłam 500 sztuk przez internet,ale jak na razie żadnych efektów nie widać.Bardzo słabo przerabiają odpadki.Trzymam je w dużym plastykowym pudełku.Od dołu zrobiłam kilka otworków i podstawiłam wiaderko żeby nadmiar płynu się zbierał,Nie wiem co robię nie tak ale jak na razie to słabo to wygląda.Mam je już około 2 miesięcy.

Może mają za sucho. Dżdżownice lubią wilgoć

A czy próbował ktoś wpuszczać takowe stworzonko bezpośrednio na rabaty? Jako taki ,,jednorazowy" zastrzyk i czy przy np. gliniastej glebie to ma sens - czy znajdą dostatecznie dużo materii i czy będzie w ogóle jakiś efekt?

Jest jedno "ale"... nie przezimują to ciepłolubni pracownicy

Eisenia fetida spośród pierścienic z rodziny dżdżownicowatych jest jedynym skąposzczetem który do rozmnażania potrzebuje znaczne ilości celulozy. Jej zawartość w ziemi ogrodowej w postaci przyswajalnej przez dżdżownice kalifornijskie jest znikoma. Otoczkowanie jaj celulozą której samice mają pod dostatkiem w naszych kompostownikach jest główną przyczyną tego, iż pozostają one stale przez 16 lat w kolejnych tworzonych przez nas pryzmach materii organicznej poddawanej humifikacji i mineralizacji.

Biorę to pod uwagę, że niestety będzie to do pierwszej zimy, ale powstaje pytanie czy w ogóle to ma sens, czy warto, bo skoro potrzebują sporej ilości szczątków i celulozy to mogą się najzwyczajniej przenieść gdzie indziej, a nie siedzieć w gliniastej ziemi na rabatach.

Druga kwestia - jak by wpłynęły na gatunki rodzime? Mam trochę ,,swoich" rodzimych dżdżownic...

A powiedzcie mi skoro one potrzebują tyle wilgoci to jak to jest zimą kiedy kończyć podlewanie kompostownika?