Pojechałam sobie dziś niewinnie do ogrodniczego, po nawóz do hortensji. Kupiłam, jednak po drodze był drugi ogrodniczy.. myślę - zobaczę, może będą ostróżki.
Nie było... ale była piwonia! Piękna, jasno różowa, pełny i wielki kwiat. Myślę - nie mogę jej zostawić

No i wyjechałyśmy razem.. Jadąc myślałam już, dlaczego nie wzięłam dwóch !! (ot, choroba - bezsprzecznie!! )
Ale nic.. ostróżek dalej nie mam, więc myślę.. zahaczę o ryneczek, może będą. No i były, chciałam granatową, ale pani przede mną sprzątnęła mi granaty. Zostały jasno niebieskie, też piękne. No to wzięłam dwie
Po drodze zobaczyłam kocimiętkę, myślę .. do róż majtkowych (bonica) byłaby idealna. Chciałam 10, było 8. No to zgarnęłam wszystkie
I tak oto niewinna wycieczka po drodze do pracy zakończyła się pełnym samochodem, wypełnionym niebieskościami i zapachem piwonii