Witaj Haniu!
Dziękuję za odwiedziny, ale miałam sporo na głowie i nie robiłam żadnych fotek. Obiecuję że w tym tygodniu nadrobię zaległości, bo jak widzę to już wszyscy pokazują swoje wiosenne skarby, tylko nie ja. Moja starsza córka z Warszawy była w szpitalu, a teraz mąż jest jest w Chełmskim szpitalu i już po operacji. Mój ogródek wypiękniał, dokupiłam trochę krzewów aby się osłonić od ulic i już robi się przytulniej. Zaczynam interesować się ziołami i chciałabym zdobyć książki Stefanii Korżawskiej, bo po obejżeniu kilku filmików w internecie jestem pod wrażeniem jej opowieści i ogromnej wiedzy (w tym także historycznej). A jak czytam o Twoich herbatkach ziołowych, to też chciałabym poznać trochę wiecej ziół i ich przeznaczenia, zwłaszcza że mieszkam w dość ekologicznym zakątku i takowych nie brakuje.Pozdrawiam serdecznie, życzę zdrówka.....

U Hanusi spokój.. lecę dalej..

U mnie dziś spokój, dzień wnuczkowy się zrobił. Teraz już tylko łóżeczko na mnie czeka.
Ale przedtem pooglądam Wasze wiosenki.

Dzień wnusiowy fajny
wpadam z mleczami Haniu, chwast, a jednak cieszy ich kwiat
niemniej muszę je usunąć

A przedtem, 1 kwiatek bez zielonego z dodatkiem melisy, mięty i liści czarnej porzeczki zalej na herbatkę zdrowotną.

Dobry pomysł z herbatką, u mnie za domkiem jeszcze kilka siedzi w ziemi, poczekam na kwiatek i siup do herbatki.

Z samych kwiatków mniszka Maja pokazywała jak zrobić miodek mniszkowy. Na odporność.
W internecie są przepisy na niego również.
Do ogrodowej herbatki możemy dawać wszystko, oczywiście rzecz gustu.
Majeranek, macierzankę, pokrzywę, liść babki, przywrotnik, porzeczkę czarną, pąki jabłoni, kwiatki śliw, wiśni, czereśni, fiołki, liście i kwiatki poziomek. Zależy co jest pd ręką. Lepsze niż ULUNG.

I z liści można robić sałatkę, kiedyś z takich świeżych zrobiłam, dobra była

Młode wiosenne sałatki są zdrowe, tylko my jesteśmy wydelikaceni, chcemy mieć wszystko sterylne i odpowiednio wyglądające,
Moja babcia, ledwie śnieg zeszedł z pól, już chodziła szukać po miedzach zieloności. Kiedyś, nie było szklarni na wsi, ani lodówek, przetwory były mocno wysmażane,witamin mało, to doprawiała zupy, kurdybankiem, jasnota, pokrzywą, Do twarożku dodawała też jakieś zieloności, aby tylko dzieci szkorbutu niedostały. Krowy paśliśmy, to nam kazała pączki brzozy zrywać i żuć, a o listkach zajęczego szczawiu i wysysaniu kwiatów miodunki już i wspominać nie będę.
Stąd i ja to wszystko znam. I polecam.

No mowie madra glowa
Wiesz Haniu zeby to tylko mlodzi chcieli korzystac z tych babcinych madrosci roznie to bywa
Widze po moich wnukach ile to sie trzeba napracowac aby cos nowego zdrowego probowali zjesc nic im nie smakuje no ale jak rodzice wybredni to co sie dziwic dzieciom ha ha ha
Teraz ten swiat jakis dziwny
pozdrawiam