Miałam dzisiaj odwiedziny starszego pana, ogrodnika, który obserwuje moje poczynania z ogrodem od początku przeprowadzki.
Zawsze zapowiadał się z wizytą, dzisiaj niespodziewanie zadzwonił dzwonek do drzwi...Jak chodzi i ogląda ogród to czuję się jak na mega ciężkim egzaminie
Ale nie o moich emocjach miałam tu teraz pisać tylko zadał mi dzisiaj pytanie czy mam taką jedną roślinę bez której nie potrafilabym mieć ogrodu?
Oczywiście podejrzewacie co odpowiedzialam

Oczywiście Gracilimus, którego kocham najbardziej ze wszystkich traw

To jedna z pierwszych roślin, która pojawiła się w ogrodzie i od razu podbił moje serce. Dzisiaj pięknie mi się odwdziecza za miłość, która go darzę i efektownie oslania miejsce wieczornego wypoczynku od wscibskich spojrzen
Zastanawiam się czy też macie w swoich ogrodach taką jedną jedyną roślinę bez której ogród nie tworzyły całości? Gdyby jej zabrakło to bylaby pustka, która ciężko zastąpić czymś innym?