Kasiula- lawenda przycięta jak z hodowli jakiejś. Ja swojej jeszcze nie przycinałam, bo tak naprawdę nie za bardzo wiem jak. Jeśli mogę Cię prosić, to pokaż krzaczek po cieciu żebym mogła zobaczyć ile się tnie.

Oczywiście perfekcjonizm -ale nic dziwne- to cała Kasia i Rysiu.

U mnie jak to mówią "pies się nie żeni" wszystkie zakupy w wiadrach stoją, bo taki ukrop, ze po pracy nie ma jak wyjść , z reszta ziemia jak skała, a wieczorem to komary chcą człowieka żywcem zjeść.

Buziaki przesyłam.

A co u mnie? Lawenda ciachnięta, jedna pszczółka mnie użądliła, zaplątała się gdzieś w środku i ścisnęłam ją...swędzi mnie niemożebnie!!!!!!!!!!!
Większość do ciachnięcia ciachnięta. Trochę deszczu trzeba, pielić by się przydało. Skorupa taka, nie będę się siłować. Zresztą, nawet na razie ochoty nie mam...
Lawendzia się suszy na drewutni Ale pachnie..........

Jeszcze trochę pszczół i motyli tam lata, ale to już ostatnie Przeniosły się na liatry, jeżówki i odętki.



Ten wymieniany buk ma znowu zdobniczkę...

Lawendowe żniwa obfite Będzie pachniało w domku. Samych przyjemności podczas urlopu

Po ususzeniu oberwane kwiatki lawendy wkładam do woreczków płóciennych i do szaf, bieliźniarki na półkach rozkładam. Świeży zapach lawendy przenika wszystko