Aniu, dziękuję za miłe słowo, w różach kazdy kwiat cieszy, choroba martwi, na szczęście bez chemii sporo da się pozyskac, tylko cześciej trzeba pryskać, aby utrzymac odporność i np. mszycy nie pozwolić wejść - roznoszą choroby, czyścić zgniłe płatki, które do rosliny się przyklejają i obserwować.
W sumie to mało jeszcze wiem i umiem, więc nie powinnam za bardzo zabierać głosu. Ale to takie pierwsze obserwacje.
Bardzo dobrej, sielskiej niedzieli życzę Tobie i wszystkim.
Kasia, kurde, ale ja mam najazd gosci i nie mam nawet, kiedy wszystkiego ogarnać po urlopie: działki (chwast szaleje, opryski i zasilanie trzeba zrobić) najblizszy termin jakiegoś wzglednego spokoju to dopiero 2 poł. lipca: ja wiem, że zdążę wpasc, ale już: wygospodarowac kawałek działki, ziemię przygotować, zasadzić - może być z tym gorzej...
Rany, jaką monardę? co to jest?
aaa, ok, wygóglowałam: pysznogłówka
nie wiem, co to jest, ale wieloletnie i bardzo ekspansywne, korzeniem się rozłazi niczym mieta, było do wywalenia, bo się rozrosło na eksperymentalnej, ale zrobiłam zywopłocik z różowymi główkami
tu na eksperymentalnej (w kółkach, zdjęcia z ubiegłego roku), może ktoś rozpozna: