A teraz juz bardziej jesiennie. Rozchodniki na fragmencie rabaty , którą własnie przekopuje i zmieniam. Czekam na trawy. Mam wizje, chociaz nic nie brałam
I o wrzosowisku jeszcze co nieco. Wrzosy to rośliny, które zawsze były mi bardzo bliskie. Niestety przez pierwsze kilka lat wszystkie które sadziłam albo nie wytrzymywały zimy albo umieraly z innych powodów. W ubiegłym roku powiedziałam sobie "ostatni raz" próbuje. Przylozyłam sie bardziej do przygotowania podłoża , zabezpieczenia na zimę - w ogóle się trzesłam nad nimi. I udało się . Te kilka sztuk w ub/ r. posadzonych na próbę- dzis bardzo mnie cieszy. Więc dosadzam dalej. Poniżej zdjęcia jeszcze nie zakończonego wrzosowiska.
Witaj Agnieszko, cudowny bluszcz.Miałam podobny ale któregoś dnia wracam z pracy a bluszcz na ziemi.To moi domowi faceci uznali że trzeba go zerwać bo niszczy ścianę. Dwa dni wyłam, tydzień z nimi nie rozmawiałam, nie przebolałam do dziś a to już z 5 lat będzie. Jak widzę Twój to znów mam ochotę się poryczeć. Pozdrawiam.
Aga, my nie musimy nic brać, by mieć wizje - wystarczy pooglądać fotki na Ogrodowisku i już nam się chce wszystko zmieniać, ulepszać (ot, choćby cudne połączenie rozchodników i traw u Zety). Pozdrawiam serdecznie z bardzo wietrznego dziś Jurajskiego