Podzielę się swoim spostrzeżeniem - nie śpiesz się z nasadzeniami. Bez takiej wiedzy i doświadczenia jak Szefowa skazani jesteśmy na kosztowne uczenie się na błędach. Sama przez pierwszy rok kupowałam i sadziłam jak gupia

W drugim roku już bardziej spokojnie podeszłam "do tematu", bo ogród sam zaczął podpowiadać co pasuje, co przeżyje i co nam się podoba. Dam przykład z lawendą, którą kiedyś siałam, chuchałam i....nic. Teraz lawenda u mnie jest niczym chwast - sieje się sama, wyrasta w najdziwniejszych miejscach (dodam, że bez uzgodnienia ze mną!), na szczęście robi to tylko w jednym "sektorze" ogrodu, ale zuuuupełnie nie zaplanowanym dla niej. Podobna systuacja jest z orlikami i ze stipą "pony tail". W tym roku mam inwazję samosiejek!
Przeszlam już też etap kupowania bo podobało mi się w czyimś ogrodzie - u mnie to samiusieńko wyglądało tak... nijako.
I teraz na rabatach mam (celowo zostawiam) puste dziury (np. teraz zapycham je sezonowymi chryzantemowymi kulami), bo juz wiem, że prędzej czy później pomysł co posadzić przyjdzie sam. I wierz mi, że czasami są to rosliny, których nie lubiłam, albo nie zwracałam na nie uwagi.
A pośpieszne, pełne euforii nierzadko kosztowne zakupy kosztowały mnie już nie raz rozdawnictwem (żal było wyrzucić i tylko modliłam się, by darbiorca nie powiedział "nie chcę"). Uwierz mi na słowo, że były to rośliny po 100 i więcej złotych
Tak wię Cleo, nie śpiesz się i nie wydawaj pochopnie pieniędzy.
Przepraszam, że tak się rozpisałam...