Aganiu, ciężko niestety...Jakiś wirus się do mnie przyczepił, wszystko mnie boli, do tego synek ma problemy z refluksem i tak się trochę męczymy... Noce dziurawe, w dzień muszę odsypiać i czas ucieka jak szalony.
Ale żeby nie było, że tylko narzekam, myślę, że najgorsze minęło i że jutro będzie lepszy dzień
Poza tym o ogrodzie myślę cały czas bardzo intensywnie, a to jak wiesz jest bardzo przyjemne
Jutro mąż ma nabyć sznurek i paliki, będziemy próbować wyznaczać rabaty - walka z wężem skończyła się wygraną węża - po pierwsze jakiś sztywny i nie chciał współpracować, po drugie zabrakło
musimy też wyznaczyć przebieg ścieżki, bo jeszcze nie mamy wyłożonej...
A tak poza tym cały czas się dokształcam, na udzielanie się tylko trochę już czasu i sił brak
ale i to mam nadzieję wkrótce się zmieni. Pocieszają mnie, że refluks małego to kwestia fizjologii, a nie jakaś patologia, także może za miesiąc, dwa będzie lepiej.
Się rozpisałam
Pozdrawiam, chociaż powinnam już powoli przestawić się na machanie i buzianie