4 marzec, zima, -13 stopni rano, brr.
Wczoraj wreszcie wysiałam pierwsze nasiona stipy, rozplenicy i parę innych.
Z pomidorami jeszcze poczekam z tydzień.
Przesadziłam agapanty, fiołki, anginki przycięłam, reszta domowych roślin dostała porcję świeżej ziemi.
Zrobiłam w końcu porządek z nasionami, które corocznie mi się zostawały "na wszelki wypadek". Ileż tego było, z np. takimi opisami
- nasiona z kieszeni ??
- śmieszne od ...
- zbierane pod płotem w..
- cudo bordowe od ...
- wysiać natychmiast... (przeleżały dwa lata

)
Nasionka zasilą łąkę, co powschodzi to powschodzi, za chwilkę wysyłam
Wyrzuciłam torebeczki po wysiewanych wcześniej kwiatach ( po co ja je zostawiałam?)
zlikwidowałam etykiety, większość nazw znam, niektórych roślin już nie mam, pozostałe nazwy po prostu zapisałam w notesie ogrodniczym,
ciekawe torebeczki z wymianek zostały, no bo jak się pozbyć takich cudeniek?
Odkryłam, że nie przezimowała mi przysłana jesienią bulwka dalii, którą zostawiłam na przechowanie w zimnym pomieszczeniu - zła byłam okrutnie, nadmiar opieki jej zaszkodził chyba
popołudniowe spotkanie z moją Danusią zaowocowało szybkim wypadem do marketów celem przeglądu nowych dostaw bulw, kłączy i cebul; dobrze, że byłyśmy we dwie, to jedna drugą upominała tekstem, "nie masz miejsca na to" i kolejne opakowanie lądowało w koszyku


a z tyłu głowy miałam zakodowane, no przecież straciłaś tę bulwkę
w związku z tym kolejne partie kompostu rozmrażają się w kotłowni, paznokcie do totalnej renowacji, no bo kto by pomyślał o rękawiczkach do wysiewów i przesadzania
wieczorem młody wrócił ze spotkania plantatorów i dorzucił do moich nasion kolejną porcję

kiedy ja to wysieję
a w ramach przygotowań do tegorocznego wysadzania bulw latem ususzyłam takie kulki, teraz rozkruszone wzbogacają w ziemię w doniczkach

Jankosiu, ale na kompost już się nie piszę