Wczoraj rozłożyłam 200m linii kroplującej, żeby to było po prostej, to pół biedy. Zostało się jeszcze 100, ale muszę dokupic złączki. Po południu eM robił wertykulację trawnika, grabiłam wszystkie suchoty. Załadowałam na przyczepę wszystko, co jest do przewiezienia i skończyłam już po ciemku. Sił starczyło mi tylko na wejście do wanny, bo pod prysznic już nie

Dziś ogrodowo prawie odpoczywałam, wykopałam tylko fragment zagrzybionej obwódki bukszpanowej. Część zupełnie łysych wyrzuciłam, część zielonych posadziłam do donic, jeśli się utrzymają, to będą kule. Rosły obok zdrowych kul i bałam się, że zaraza się przeniesie. Posypię je popiołem, jak Ewa. Wykopałam też trzy molinie i podzieliłam, przenosząc w inne miejsca. Ziemia jest wilgotna, bo w piątek była burza i solidnie podlało, niemniej w donicach trzeba już podlewać codziennie.
Niskie coś te żonkile, miało je być widać zza obwódki. W przyszłym roku mogą być wyższe? to jesienne sadzenie