paniprzyroda napisał(a)

wczoraj


dziś

juz ??

I żeby nie było za pięknie, sama prawda o różach, kto to przemieli?



Szykuje się małe przemeblowanie

Miałam zwężać szeroką rabatę i White Cover miały być wykopane, ale plan się zmienił. Przesadziłam Eden Rose, 3 Pomponelle i Chippendale. Likwiduję ścieżkę, przesuwam skrzynie, a na oczyszczonym z roślin miejscu stanie szklarenka.
Jak już pisałam, moje plany szklarniowe rozjechały się i szkła klejonego nie będzie, jest poliwęglan. Naczytałam się różnych opinii, jedni polecają, inni nie, ale raz kozie śmierć, trzeba było odpukać w niemalowane i wziąć byka za rogi Dziś dotarła

Kasiu, już

Mariolko a co robisz z tymi badylami ściętych róż. Ja od dwóch lat zmieniłam metodę na pozbywanie się pędów uschniętych róż. Zawsze miałam mocno pokłute ręce od kolców i kiepsko się goiły. Teraz ścinam tak że od góry tnę po kawałku ,tak żebym mogła wrzucić bez problemu do tego kosza plastikowego na odpady i od razu wrzucam do spalenia do ogniska w beczce. I przynajmniej nie mam składowiska kolców. Troszkę to może trwa dłużej cięcie bo trzeba kilka cięć wykonać ale suma sumarum to pewnie mniej roboty. I przynajmniej moje ręce na tym zyskały. Buziaki

Mariolu jaką Ty masz już bogatą piękną wiosnę.
Tulipany ,szafirki ,zonkile w rozkwicie . Ja jeszcze czekam.
A szklarnia ech...na razie w moich marzeniach.

Moje szafirki w głębokim uśpieniu, nawet z lupą zalążków kwiatów nie widać. Lubię je

Tulipany też jeszcze u mnie nie...ale w pąkach mam Jak będzie tak ciepło, to jak przyjadę za dwa tygodnie, to będzie po kwitnieniu...i tyle zobaczę...

Nie zazdroszczę Ci tych hołd kłujących pędów róż. Swoje wożę do Zabrza, nie mam co z nimi zrobić. Mielisz je?

O już jest szklarenka! Ja swoją umyłam - praca dla alpinisty .

Mnie zaś te wyrodzone sterczące tulipany denerwują okropnie. Do róż jeszcze nie podchodziłam. Ale ja z niektórymi już na jesieni zrobiłam porządek.

Żurawek nie mam dużo, niektóre dobrze przezimowały.

Szklarenka, to co Tygrysy lubią najbardziej Tez jestem ciekawa, co robisz z tymi pędami róż.U mnie uzbierał się worek i poszedł do kubła na śmieci. Ani tego nie skompostuję, ani nie spalę. Ja tnę od razu pojedyncze pędy na malutkie kawałki.

Też dziś walczyłam z różami, ale u mnie na szczęście nie było tyle badyli do ścinania. Ręce po prostu mi krwawiły. To jest ta pora roku kiedy bardzo nie lubię róż.

Mnie ta konieczność cięcia i problem z pozbyciem się kolczastych resztek skutecznie wyleczyły z chęci powiększania kolekcji. A jak doszły do tego jeszcze problemy ze zdrowotnością róż, to był to przysłowiowy gwóźdź do trumny. To nie na moje nerwy.