Gocha, Kindzia, Wendy 79, Dorota123, Gruszko - Haniu, Mirkaka - jak widzę, każdy radzi sobie na swój sposób z kolczastymi resztkami róż. Pytacie, co z nimi zrobię. Nie kompostuję ich, to byłaby mnożarka chorób. Nie palę, bo jestem przeciwniczką wypalania jakichkolwiek odpadów z ogrodu, wystarczy, że robi to sąsiad z jednej i z drugiej strony. Nie tnę na kawałeczki, bo przy tej ilości masy dłoń wysiądzie i tak już dałam jej czadu i boli, prawą chwilowo nie mogę docisnąć sekatora. U nas nie odbierają bio. Wszystkie gałęzie są ułożone na plandece i zostaną przewiezione do starego ogrodu, tam jest miejsce na składowanie takich odpadów, grubych gałęzi, żywopłotowych resztek. Raz na jakiś czas wjeżdża maszyna - rębak i po problemie. Niemniej po tegorocznym cięciu wszystkiego na raz: hortensji, róż, krzewów doszłam do wniosku, że ilość róż muszę ograniczyć, tegoroczne mrozy skutecznie mi w tym pomogły. Powinnam zejść do ok. 60 krzaczków

Jesienią skróciłam czerwone Leosie i kilka innych, nic się złego nie zadziało. To chyba jest sposób na rozłożenie w czasie ilości odpadów i wrzucenia ich wtedy do rozdrabniarki na spokojnie.
Mam rękawice do róż, to był kiedyś dobry zakup, bo podrapań powyżej łokcia było niewiele
Annabuko1 - nie wiem, czy to wiosna, czy to już początek lata, na szczęście popadało i wręcz słychać, jak wszystko rośnie

szafirki w donicy

szafirki w gruncie