Mira, magnolia ma tę gałąź tak wysoko, że ręce w górę muszę wyciągać, by ten pączek uchwycić, a jeszcze jeden ma nisko
do tej wanienki już nic się nie zmieści, ale mam drugą i wolny kociołek, znalazłam w piwnicy, będę sadzić coś innego
Bożenko, cieszę się, że Elizabeth ma chociaż te dwa pączki
Wolne dni były bardzo pracowite:
- przywiozłam kompost, napełniłam trzy skrzynie,
- posadziłam dalie
- przywiozłam płyty do szklarenki ( wykopałam ze ścieżki do kurnika, ale przecież nie wszystkie)
- posadziłam wszystkie czekające rośliny, w tym magnolię gwiaździstą
- tu i tam uzupełniłam byliny ( znów dzielenie i przesadzanie)
- uzupełniłam kompostem dziury na nowej rabatce po wyjęciu kostki
- podlewam prawie codzienne, u nas susza
- każda filiżanka kawy wystygła odstawiona na stolik, bo coś należało zrobić natychmiast
- odkryłam, że zakwitnie mi roślinka od Jankosi po dwóch latach, ale jak się to bordowe nazywa, to nie pamiętam
- ogarnialiśmy z grubsza b. gospodarczy, odkryłam w kredensie kilka puszek po piwie, chociaż śmietnik stoi trzy metry dalej - pamiątka po fachowcach
- zrobiłam ciasto wg. przepisu GorAni Pychota.
- jutro rano pojadę na ryneczek, potem będę układać płyty w szklarni, palikować pomidory
- nie mam obiadu na jutro
Ale lista Ja niestety mam tyły przez chorobę. Cały tydzień nie wyszłam i mimo małego ogrodu lista się nie kurczy.
Doniczek masz całe mnóstwo. Ja też po troszeczku doniczek sobie dodaję. Takie kompozycje mają niesamowity urok.
Róże masz juz bardzo zaawansowane. Kwitnienie pewnie będzie obfite.
U mnie dziś pada śnieg. Mam nadzieję, że u Ciebie lepiej.
Anda, mam nadzieję, że choroba już tylko wspomnieniem jest
Bez doniczek u mnie ani rusz. Poza sezonowymi uskuteczniam całoroczne i to jest całkiem fajna opcja dla niewielkich ogrodów.
Z różami w tym roku chyba trochę zawaliłam sprawę, bo część za wysoko przycięłam.
Czy po pierwszym kwitnieniu można je przyciąć mocniej? Mam na myśli angielki głównie. Drugi raz mocno tnę tylko Bonicę, aby za bardzo nie wchodziła na hortensje i daje radę. Łucjo, masz rację z listą, rozminęłam się z nią całkowicie. Rynek odpadł, płyty w szklarence ułożyłam, pomidorów nie palikowałam, obiad całkiem przyzwoity zrobiłam, sałata super
W sobotę moi panowie naciągnęli z powrotem siatkę od strony sąsiada, trzeba było najpierw posprzątać. Podlałam gnojówką niektóre z roślin, a na koniec trzeba było się zająć również tymi gośćmi - muszą przyzwyczajać się do nowego ogrodu
przy okazji inne fotki, bo wszystko tak ulotne i codziennie inne jak to w maju
Wyżej wspomniana zawartość szklarenki, drugie tyle pomidorów szklarniowych i tych do gruntu codziennie chowana do budynku w obawie przed przymrozkami, piwonie nieco nadwyrężone, ale się podniosły, oby ta noc była już ostatnia taka zimna
z tymi pelargoniami też wędruję
a pąk magnolii o dziwo jeszcze nie ucierpiał, może dlatego, że wyżej niż metr przy gruncie