Naszło mnie tak twórczo łamane przez literacko, więc dla wszystkich odwiedzających...
współczesna bajka o mocno przeterminowanym, brzydkim ogrodzeniu.
Całkiem nie dawno temu, za siedmioma ulicami, za siedmioma blokami, tuż na obrzeżach miasta stało sobie stare, brzydkie ogrodzenie.
Nie jedno już w swoim życiu widziało, nie jedno przeżyło. Miało chyba ze 100 lat, no może troszkę mniej – jakieś 80 lat. Ale było naprawdę stare. Słupki betonowe, które je podtrzymywały już dawno pokręciło „lumbago”,
metalowa siatka od jakiegoś czasu wydawała dziwne dźwięki. „Chrup – chrup – mniam - mniam” …. – to nie siatka, to rdza ją zżerała. Powoli ogrodzenie stawało się coraz chudsze i słabsze.
Aż pewnego dnia pojawiła się piękna ogrodniczka (z naciskiem na słowo ogrodniczka), zapłakała nad losem starego ogrodzenia i krzyknęła:
…,,do jasnej cholerci, nie możesz być takie brzydkie, ja ci pomogę – przeprowadzimy lifting odmładzający”.
Piękna ogrodniczka wzięła swój koszyczek i w ogromnej chatce o nazwie

kupiła 4 flakony zielonej farby. Potem malowała, malowała i malowała, aż zrobiło się już bardzo późno. Pod koniec dnia piękna ogrodniczka już nie była taka piękna – wyglądała raczej jak salamandra plamista, cała w zielonych kropkach z olejnej farby. Zmęczona zasnęła na swoim mięciutkim posłaniu. Następnego ranka piękna ogrodniczka nadal nie była piękna. Tym razem była czerwona jak burak – ze złości…o nie taki efekt chodziło, ogrodzenie nadal wyglądało fatalnie. „Tu nie pomoże mały lifting, tu potrzebna jest reanimacja” – krzyczała.
Wróciła wściekła ogrodniczka do swojej chatki, otworzyła wszystkowiedzącą księgę na stronie www. i zaczęła szukać jakiegoś pomysłu. Skakała po stronach księgi, a czas płynął nieubłaganie. Szary kurz pokrył włosy ogrodniczki niczym farba „Palette” w odcieniu platynowy mroźny blond. Nagle… jest !!! Śliczny płot myśliwski i do tego spełniał 3 życzenia szczęśliwej ogrodniczki:
1 - nie za duży, nie za mały, lecz w sam raz
2 – delikatny, ażurowy i drewniany
3 – a do tego w promocyjnej cenie
Piękna ogrodniczka (bo znów była piękna - jak wiadomo złość piękności szkodzi, a od grymasów robią się zmarszczki i wtedy żaden botox nie pomoże) napoiła swoje mechaniczne konie, wsiadła do wielkiej karety i pojechała na zakupy.
Potem za pomocą swoich pięknych rączek oraz z nieocenionym wparciem pomocnika M - stanęło nowiuśkie ogrodzenie.
Płot myśliwski był śliczny, pachnący jeszcze świeżą farbą, wzbudzał podziw wszystkich. Nawet rosnący nieopodal stary bluszcz co chwila z zachwytem spoglądał w stronę nowego ogrodzenia. Jego młodziutkie pędy coraz częściej przytulały się do płotu i oplatały jego piękne sztachety.
Ogrodzenie też cieszyło się z tej nowej przyjaźni – nie było już takie samotne. I tak, w pięknym zielonym uścisku, będą żyli długo i szczęśliwie. KONIEC KROPKA