Artykuły Forum Ogrody pokazowe Instagram Sklep
Logowanie
Gdzie jesteś » Forum » Nasze ogrody » Szmaragdowy Zakątek

Szmaragdowy Zakątek

Nikita 00:41, 06 cze 2017


Dołączył: 03 sty 2014
Posty: 5919
I jeszcze troszkę kolorku...
fiolet i róż


pierwsza róża i ostatnia magnolia


a hosty szaleją...
____________________
Nikita -Szmaragdowy Zakątek / Wizytówka / Wizytówka-portrety host
rozark 09:22, 06 cze 2017


Dołączył: 27 paź 2014
Posty: 6326
Nikita napisał(a)
rozark – Reniu, o „płytkim” sadzeniu piwonii wiedziałam, ale musisz mi koniecznie powiedzieć czy na zimę trzeba je okrywać i czy wiosną przycina się peonie ?


Nie wymagają okrywania na zimę, mogą być w jednym miejscu kilkadziesiąt lat, ja na jesieni usuwam zwiędnięte liście i albo podrzucam im obornika (piwonia dobrze na niego reaguje) albo kompostu. I wsio. Aaa jeszcze zachwycam się nimi w czerwcu .


Piękne masz hosty . A widziałaś na żywo hostę Raspberry? na zdjęciach zachwyca .
____________________
pozdrowionka
Margarete 16:37, 06 cze 2017


Dołączył: 04 mar 2013
Posty: 14372
Owoców zazdroszczę, brak deszczu chyba dzis nadrobiony bedzie bo tak leje od rana a ma byc jeszcze gorzej wieczorem i w nocy.Bede dzis chyba nawozic trawnik zeby nawóz sie szybko wgryzł w mokra ziemie

Juz masz róże ? u mnie ciągle w blokach startowych

____________________
Małgorzata OGRÓD MARZEŃ......a może tylko......MARZENIE O OGRODZIE
yolka 19:51, 06 cze 2017


Dołączył: 08 mar 2013
Posty: 12608
Hosty to masz cudneU mnie truskawki i za 3-4 dni pierwsze czereśnie o ile szpaki mnie nie wyprzedzą
____________________
Ogród z widokiem na jezioro
Makusia 09:31, 07 cze 2017


Dołączył: 24 mar 2016
Posty: 7692
Jak dobrze, że Twój ogród nie ucierpiał. Czytam na innych wątkach i widzę niestety, że grad zadziałał jak sieczkarnia i gilotyna...
____________________
Marta Krok po kroku w tym natłoku
Nikita 21:33, 08 cze 2017


Dołączył: 03 sty 2014
Posty: 5919
rozark – dzięki za info o piwonii.
Hosty Rosberry w realu chyba nie widziałam (przynajmniej nie pamiętam, żebym widziała), ale myślę, że jak większość internetowych fotek, jest lekko przejaskrawiona. Na żywo zapewne piękne biało-zielone liście na wierzchu a żeby zobaczyć czerwone „nóżki” trzeba zniżyć się do poziomu nornicy. Nie zmienia to faktu, że to bardzo ładna hosta i jak ją spotkam to na pewno powiększy stadko moich funkii.

Margarete – „Szmaragdowy” w tym tygodniu podlany aż nadto. W piwnicy mam zapewne znowu 50 cm basen.
Róża na razie tylko jedna kwitnie…pozostałe różyczki cały czas się jeszcze zastanawiają.

yolka – hosty rozbujały się strasznie, ledwo je ogarniam.
A owockowo to w tym roku porzeczek u mnie będzie chyba najwięcej…gałązki aż się uginają pod ich ciężarem.
Czereśni zazdraszczam – uwielbiam je.

Makusia – też się cieszę, że gradobicia ominęły mój „szmaragdowy”. Aż żal ściska jak patrzy się na zniszczone ogrody dziewczyn.
____________________
Nikita -Szmaragdowy Zakątek / Wizytówka / Wizytówka-portrety host
Nikita 21:34, 08 cze 2017


Dołączył: 03 sty 2014
Posty: 5919
Po ostatnich nawałnicach i burzach gradowych na wielu wątkach rozgorzały dyskusje o nieprzewidywalności przyrody, o ogrodowych stratach, o wytrzymałości naszych roślin na niesprzyjające warunki atmosferyczne…tematy raczej smutne i mało optymistyczne.
Przykre to bardzo, lecz trzeba wziąć się w garść, posprzątać pobojowisko, „odbudować” ogród i mieć nadzieję, że to koniec meteorologiczno-ogrodowych nieszczęść.
Wiem, że po czymś takim trudno pozbierać się i z optymizmem patrzeć w przyszłość…no cóż z przyrodą nie wygramy.
Ale głowy do góry dziewczyny !!! Nie jesteście same !!!
Jeśli któraś z poszkodowanych chciałaby troszeczkę mojej pozytywnej energii…chętnie odstąpię. Albo może jakieś roślinki z mojego „szmaragdowego”…mogę ukopać i podrzucić.
Buziaki dla wszystkich.

____________________
Nikita -Szmaragdowy Zakątek / Wizytówka / Wizytówka-portrety host
Nikita 21:41, 08 cze 2017


Dołączył: 03 sty 2014
Posty: 5919
No cóż smuteczki smuteczkami a życie toczy się dalej…
Mi też w ostatnio życie spłatało psikusa. Opowiem Wam o mojej weekendowej akcji pod kryptonimem „Lodówka”.
W zeszły piątek, w godzinach dla mnie wczesno popołudniowych czyli tuż przed 21 stwierdziłam z lekkim zaskoczeniem, że moja lodówka grzeje zamiast chłodzić. Mój śmietankowy serek wiejski zdążył już zacząć żyć własnym życiem, że nie wspomnę o „aromatycznych” plasterkach wędliny…. No cóż…godzina była raczej późna, za dużo o tej porze już nie zdziałam, więc nie wiele myśląc postawiłam lodówce ultimatum: albo się zastanowi nad swoim zachowaniem i do sobotniego poranka ogarnie swoje jestestwo zaczynając normalnie chłodzić albo ja nie będę już taka miła i inaczej porozmawiamy….
Sobota rano lodówka, zupełnie nie licząc się z moją osobą, nadal strzela focha !
Godz. 8:00 odpalam kompa, celem znalezienia jakiegoś naprawiacza
Godz. 8:15naprawiacz znaleziony…przybędzie z odsieczą za godzinę
Godz. 9:05 – fachowiec przybył (fiu, fiu…nie dosyć, że przyszedł 10 minut przed czasem to jeszcze wyglądał jak nasz hydraulik na eksporcie)
Godz. 9:25 – DIAGNOZA: wyciek gazu czynnika chłodniczego, zgon agregatu, transplantacja nie możliwa (czytaj: nieopłacalna)

Co tu zrobić???!!! Miałam rano jechać do „szmaragdowego”, nowe roślinne nabytki już spakowane w bagażniku, pies siedzi pod drzwiami czekając na wyjazd i niecierpliwie macha ogonem…Chłodziarka grzeje. Zamrażarka (wypchana po brzegi dobrem wszelakim) ostatkiem sił daje jeszcze oznaki życia, lecz agonia jest nieunikniona.
Jutro niedziela… święto…supermarkety pozamykane. Jak żyć ja się pytam, jak żyć ?
Godz. 9:40 – szybka decyzja…jadę do sklepu
Godz. 10:05 – chłodziarko-zamrażarka wybrana, zapłacona, tylko z transportem mały problem….
Godz. 10:07 – panowie od transportu nowo zakupionych art. AGD zbajerowani, że niby to lodówka potrzebna na wczoraj, że ja niby biedna, bezradna kobietka postawiona w sytuacji podjęcia życiowej decyzji jakim jest zakup nowej lodówki i że jedyna nadzieja w nich i że jeśli mi nie pomogą to ja stracę wiarę w całe dobro tego świata….
Godz. 10:35 – nowiutka lodówka stoi w mojej kuchni

Pół godziny później…spokojna i zrelaksowana, jednakże z poczuciem dobrze wypełnionej misji… odpalam kosiarkę w „szmaragdowym” celem skorygowania zbyt przydługiego trawnika. Można ??? Można !!!

…a mówi się, że kobiety to takie zakupoosoby, które zawieszone w swojej czasoprzestrzeni kręcą się po sklepach nie mogąc podjąć racjonalnej decyzji, która to ze sklepowych „okazji” byłaby najlepszą opcją. Że w końcu gdy po godzinach bezowocnych poszukiwań stajemy przed obiektem westchnień, kolejną godzinę analizujemy wszystkie za i przeciw, by ostatecznie stwierdzić, że to jednak nie to…
Jak widać na moim przykładzie to po prostu MIT, FIKCJA I NIEPRAWDA !!!
Potrafimy jednak podejmować szybkie i spontaniczne decyzje…. Brawo ja.

____________________
Nikita -Szmaragdowy Zakątek / Wizytówka / Wizytówka-portrety host
AnnaCh 21:55, 08 cze 2017


Dołączył: 10 mar 2015
Posty: 12223
Magda, brawo Ty
____________________
Ania - Malutki pod lasem
Makusia 22:04, 08 cze 2017


Dołączył: 24 mar 2016
Posty: 7692
Magda uśmiałam się z tej historii- świetnie napisana! A jak trzymała w napięciu! Bałam się jakiegoś zwrotu akcji typu- nowa lodówka odpalona, a stara nagle zmieniła zdanie i też działa, albo odpalam kosiarke i..powtórka z lodówki

Brawo Ty- bez dwóch zdań!
____________________
Marta Krok po kroku w tym natłoku
Korzystanie z portalu ogrodowisko.pl oznacza zgodę na wykorzystywanie plików cookie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce plików cookies