Ja swoich nie podcinam, rosną swobodnie. Jedynie to, co zbyt zwisa nad bramą i nad chodnikiem, bo to szczególnie po deszczu przeszkadza, nie da się przejśc.
W tym roku miałam niespodziankę. Tauron mi wparował z nożycami elektrycznymi, bo teoretycznie zaczęły zagrażać liniom. Pan był miły i wcześniej pracował w firmie ogrodniczej, więc w miarę ok to zrobił.
Beata, dziękuję . Na pierwszych stronach wszystko wyglądało inaczej, jedno lepiej wtedy, inne lepiej aktualnie. Te kilka lat temu miałam więcej czasu na przemyślenia i więcej uwagi poświęcałam rośliną.
No w końcu! bo ja ciągle zaglądałam, czy może coś się u Ciebie pojawia, a tu nic i nic . A tak masz pięknie i bujnie w ogrodzie!
Ten winobluszcz nie jest posadzony u mnie, tylko u sąsiada. Cześć posadzona tak jakby za ścianą, więc on przechodzi wokół budynku do mnie, dlatego idzie tak górą .
W kąciku wypoczynkowym donice były kończone w drugim etapie i tam już miałam większą wiedzę i wsadziłam styrodur, a w tej części ze świerkami i ML nic nie ma, jakoś dają rośliny radę w tych bloczkach betonowych, nawet rozplenice nie wymarzają, inna sprawa, że wysuszają się później latem.
Planów brak, od końca sierpnia wygrywał temat przedszkola . Ogród w totalnej odstawce czeka sobie na swoje wiosenne 5 minut .
Z gaurą postanowiłam się wstrzymać do wiosny. Jeśli się zdecyduję, to nie chciałam ryzykować sadzenia jesienią i oglądania zmarzniętych krzaków wiosną .
Wiem... czasem trudno znaleźć motywację, jak mało się dzieje...
Ja mam jedno i drugie i cisy niestety owocujące. Kolec berberysu już małemu na spiocha wyciągałam z rączki i z kolana, choć sam się nie pali do dotykania i wchodzenia tam, to po cięciu coś w trawniku niestety zawsze zostaje.
Niestety głowa zajęta tematami medycznymi :/, trudno się z tym pogodzić, bo wcześniej mały praktycznie wcale nie chorował. Wychował się na dworze, żadna pogoda nie straszna, ale jednak zderzenie z przedszkolem zakończyło 4,5 letnią sielankę w tym temacie.
Właściwie jedna infekcja ciągnie się od miesiąca przyjmując różne formy. Jakiś wirus położył prawie całe przedszkole, w tym małego, a później moją Mamę i mnie. Czasem się zastanawiam, czy to nie był covid, ale nikt nas nie skierował na test, mimo, wizyt lekarskich.
Ogólnie nie należymy do specjalnie chorowitych, ale wszyscy mówią, że ta jesień jest bardzo specyficzna... Marzę, aby to już minęło.