Dzięki za zainteresowanie i chęć pomocy.
Forum odwiedziłam i czekam na jakieś wskazówki.
Co do odszkodowania to opisany jest tam przypadek gruntów rolny, a moje takimi nie są.
O odszkodowanie powinni walczyć rolnicy którym gadzina niszczy uprawy a co za tym idzie możliwość zarobkowania.
Zniszczony trawnik, kilka owocowych krzewów i przekopana rabata to nie to co mnie martwi. Najbardziej niepokoi nas mieszkańców to że one mogą stanowić zagrożenie dla nas, naszych dzieci i zwierząt domowych. O tej porze roku szybko robi się ciemno a stado upodobało sobie teren przy drodze która jest uczęszczana przez nasze dzieci wracające ze szkoły. Nie czujemy się z tym bezpiecznie.
Jeśli wpadnie Ci jeszcze jakiś pomysł do głowy to pisz, za już dziękuję.
O matko, Twoja działka wygląda jak po przejściu trąby powietrznej
Współczuję... u nas w pobliżu też można spotkać dziki, które w ogóle nie boją się ludzi i żerują przy ulicach, ale ja jednak mieszkam na wsi i niedaleko lasu. U Ciebie zbyt blisko i niezbyt bezpiecznie.
Życzę powodzenia w działaniach. Mówią, że gdzie diabeł nie może, tam babę pośle, więc jestem dobrej myśli Może dałoby się namówić np. Straż Miejską do wywiezienia dzików do lasu?
Tylko czekać jak dziki zaczną spacerować po alejach, za dwa, trzy miesiące zaczyna się ich okres rozrodczy więc będzie ich jeszcze więcej.
Agnieszko, Straż Miejska przyjęła zgłoszenie, mają sprawę przekazać do Urzędu Miasta, sami działań podjąć nie mogą, chyba że:
Wpuszczę gadzinę do ogródka i zamknę bramę żeby nie uciekły
To wszystko zaczyna mnie już śmieszyć, ale boję się że ta komedia może zmienić się w dramat.
Te dziki to zmora wszystkich, U mnie dorwały się do korzeni porzeczek. Niektóre krzaki poprzewracane albo odsłonięty mają korzeń.Nawet zasypać się nie dało bo ziemia była zmarznięta.